niezależne stronnictwo akademickieWybierając się na tygodniowy pobyt do Rzymu za priorytet uznaliśmy nawiązanie kontaktów z Casapound Italia. Jako, że większość z naszej grupy stanowili członkowie Niezależnego Stronnictwa Akademickiego, chcieliśmy również zobaczyć z bliska jak działają włoscy studenci zrzeszeni w Blocco Studentesco, aby móc przenieść ich pomysły i doświadczenia na grunt polskich uczelni. Pierwsza rzecz, jaka rzuciła się nam w oczy po przylocie do Rzymu to fakt, że niemal wszystkie ściany wymalowane są hasłami bądź symbolami zarówno komunistycznymi, jak i związanymi z trzecią pozycją. Rozglądając się wokoło ciężko znaleźć czystą ścianę. Napisy te są zazwyczaj niestaranne, tworzą jednak atmosferę nieustannej walki między dwoma światopoglądami. Druga rzecz, jaka rzuca się w oczy to wszechobecni imigranci. Czasem można iść ulicą dobre kilka minut w godzinach szczytu i nie spotkać żadnego białego człowieka. Ta specyficzna sytuacja ma miejsce głównie w dzielnicy Esquilino. To właśnie w tej części miasta między stacją metra Termini a stacją Wiktora Emanuela znajduje się słynny budynek okupowany przez Casapound. Mieści się on przy ulicy Via Napoleone i zewsząd otaczają go sklepiki prowadzone przez obcokrajowców.

Do budynku dostaliśmy się bez większych problemów. Jednak wskazane jest wcześniej wysłać wiadomość na pocztę elektroniczną Casapound i uprzedzić o chęci odwiedzin. Ze względu na dość późną porę naszej wizyty zostaliśmy umówieni z włoskimi aktywistami na następny dzień. Przydzielono nam przewodnika, który okazał się Węgrem i mieszkańcem okupowanego budynku. Najpierw oprowadził nas po wszystkich piętrach. Budynek naprawdę robi wielkie wrażanie. Na ścianach wiszą plakaty, dzieła sztuki i różnorakie flagi. W piwnicy mieści się studio nagrań zespołu Zeta Zero Alfa. Na wyższych piętrach znajdują się sale konferencyjne, komputerowe, a także pokoje mieszkalne. Wszystko jest bardzo zadbane. Przeciwnikom tego typu inicjatyw w Polsce jak okupowanie budynków, którzy zarzucają „lewackość” takim przedsięwzięciom możemy zagwarantować, że nie znajdą tam ani walących się puszek po piwach ani pijanych „squotersów”. Znajdą tam za to młodych ludzi pełnych zapału, którzy wykorzystują tego typu miejsca na wszelką działalność propagandową, a także samorozwój. W budynku udzielana jest także pomoc rodzinom znajdującym się w potrzebie. Noc w centrum Casapound, kosztuję około 10 euro, dla porównania najtańszy hotel, jaki udało nam się znaleźć w Rzymie oferuję noclegi za 22 euro od osoby plus różnorakie dodatkowe opłaty.

Następnie kolega z Węgier zaprowadził nas do biblioteki Casapound, gdzie można nabyć wiele interesujących książek, a także koszulki związane z organizacją. Kilkaset metrów dalej mieści się sklep z odzieżą uliczną i kibicowską, prowadzony również przez członków CP. Po chwili znaleźliśmy się w restauracji także podległej włoskim aktywistom. Na wieczór zostaliśmy zaproszeni do legendarnego pubu Cutty Sark, od którego zaczęła się cała przygoda z działalnością Casapound Italia.

Zebraliśmy się przed wyżej wspomnianą restauracją, skąd mieliśmy wyruszyć do pubu. Przywitał nas tutaj bardzo ciepło Gianluca Iannone – lider Casapound i kapeli Zeta Zero Alfa. Tutaj zajął się nami także członek CP odpowiedzialny za kontakty zagraniczne. Opowiedział nam w skrócie historię swojej organizacji: Początkowo Casapound tworzyło kilkanaście osób, które spotykały się w pubie Cutty Sark i dyskutowały m.in. na tematy polityczne i społeczne. Z czasem zapraszano do pubu coraz więcej osób przekonując je do niezwykłej atmosfery, jaka panuję w tym miejscu. Równolegle do tego cały Rzym zalepiono wlepkami Zeta Zero Alfa. Mieszkańcy ponoć zastanawiali się czy to reklama proszku do prania, czy może jakiegoś sprzętu AGD. Gdy okazało się, że to kapela muzyczna, każdy chciał usłyszeć, chociaż jeden kawałek z ich repertuaru. Tak w zawrotnym tempie Casapound rozwijało swą działalność, a momentem zwrotnym okazało się opanowanie budynku przy Via Napoleone.

Obecnie w Rzymie Casapound liczy około trzystu członków. Należy jednak podkreślić, że członkiem może być tylko osoba, która większość swojego życia poświęca tej organizacji. Oprócz tego, Casapound w Rzymie ma bardzo pokaźną liczbę sympatyków.

Następnie przedstawiono nam jak działa Casapound. Organizacja kładzie główny nacisk na płaszczyznę intelektualną oraz kulturową. Organizowane są liczne konferencje, wykłady, wydawana jest spora ilość gazetek, zinów oraz broszur. Działacze Casapound krzyczenie na ulicach stawiają na ostatnim miejscu, jako najmniej miarodajne. W przeciwieństwie do polskiego stylu ruchu narodowego opierającego się głównie na sprzeciwie, który ogranicza się do corocznych kontrmanifestacji przeciwko dewiantom, feministkom czy zwolennikom legalizacji marihuany, Casapound zajmuję się promowaniem pozytywnych wartości. Zamiast krzyczenia, że narkotyki są złe organizują sekcje sportowe. Udowadniając młodzieży, że będą większymi „kozakami”, jeśli skoczą ze spadochronu czy wejdą do ringu, niż jeśli zapalą blanta. Każdy znajdzie odpowiedni sport dla siebie: są sekcje nurkowania, wspinaczek górskich, skoków spadochronowych, piłki nożnej, hokeja, rugby, sztuk walki i wiele innych. Casapound odrzuca też podział na lewicę i prawicę, szukając raczej wśród swoich ludzi tego, co łączy niż dzieli. U nas, niestety, jałowe kłótnie, co jest prawicowe a co lewicowe nie mają końca. Co do kwestii wiary, Casapound ma bardzo proste podejście – jeśli jesteś katolikiem żyj jak katolik, wtedy dasz najlepszy dowód tego, że nim jesteś. Tutaj pojawiły się zarzuty, co do pewnych włoskich partii politycznych, które rozgłaszają na wszystkie strony w swoich programach obronę wartości katolickich, przy czym ich członkowie w życiu prywatnym tych wartości nie przestrzegają. Kolejnym ważnym aspektem działalności Casapound jest zaangażowanie w problemy społeczne, również poza granicami własnego kraju.

Po tej pouczającej rozmowie udaliśmy się do pubu Cutty Sark. Urządzony jest on w angielskim kibicowskim stylu – cały sufit pokrywają szaliki różnych piłkarskich drużyn, na ścianach wiszą wycinki z gazet i zdjęcia związane z Casapound. Tutaj barman opowiedział nam historię o wybuchu bomby podłożonej przez „antyfaszystów”, która zniszczyła doszczętnie cały pub. Na pamiątkę pozostawiono manekina, który ma wbite w twarz odłamki. W bardzo krótkim czasie solidarność działaczy Casapound pozwoliła na odbudowę pubu. Po bardzo przyjemnie spędzonym czasie w pubie zostaliśmy odwiezieni samochodem do naszego hotelu. Przez cały pobyt utrzymywaliśmy kontakt z ludźmi z Casapound, spotykając aktywistów z różnych stron Europy.

Do Polski wróciliśmy z nowymi doświadczeniami i ze zdwojoną motywacją do działania.

tekst: K.
zdjęcia: NSA