Szkocka premier Nicola Sturgeon postanowiła zareagowań na rosnące koszty życia, stające się coraz większym obciążeniem dla mieszkańców tej części Wielkiej Brytanii. W ramach swojej nowej polityki wprowadzi więc maksymalną stawkę czynszu za mieszkanie. Zwolennicy regulacji uważają jednak propozycje rządu za zbyt umiarkowane.

Szefowa szkockiego rządu zdecydowała się podjąć odpowiednie działania głównie w związku z coraz wyższymi rachunkami za energię elektryczną. W Wielkiej Brytanii ceny poszły w górę tak wysoko, że niektóre gospodarstwa domowe muszą płacić już rocznie około 7,5 tys. funtów, a w przyszłym roku różnica między najwyższymi i najniższymi rachunkami jeszcze się zwiększy.

Mieszkańcom Szkocji, którzy zdaniem Sturgeon przeżywają obecnie „kryzys humanitarny”, ulżyć ma więc nowa polityka rządu, polegająca głównie na zamrożeniu czynszów. Właściciele mieszkań nie będą tym samym mogli pobierać opłat wyższych niż 2,5 tys. funtów. Poza tym czasowo wstrzymane zostaną eksmisje.

Organizacje zajmujące się obroną praw lokatorskich uważają jednak, że polityka szkockiego rządu jest zbyt umiarkowana. Spora część najemców nie zostanie nią więc objęta, bo regulacje dotyczą jedynie prywatnych mieszkań, a pomijają lokale socjalne.

Środki podjęte przez władze w Edynburgu dotyczą dodatkowo tylko osób już w tej chwili posiadających miejsce zamieszkania. Tymczasem problemem Szkocji ma być rekordowa liczba osób, które z powodu kryzysu bezdomności nie mogą liczyć na stałe zakwaterowanie.

To niejedyne zmiany wprowadzone przez Strugeon w związku z wysokością cen za energię. Postanowiła ona również podwyższyć specjalny zasiłek dla dzieci, zamrozić ceny biletów kolejowych i rozszerzenie bezpłatnych posiłków w szkołach.

Na podstawie: theguardian.com