Wielka Brytania na razie nie przejęła się specjalnie koronawirusem, realizując strategię konserwatywnego rządu mającą polegać na nabraniu „odporności stadnej” przez społeczeństwo. Takiego modelu rozwiązania sprawy nie popiera jednak wielu lekarzy, którzy apelują do premiera Borisa Johnsona o naśladowanie państw azjatyckich, osiągających rezultaty w walce z epidemią poprzez intensywny nadzór społeczeństwa.
W ubiegły czwartek główny doradca naukowy rządu, Patrick Vallance, mówił o wydłużeniu epidemii przy jednoczesnym obniżeniu szczytu zachorowań, nie będących jednak w jego opinii czymś jednoznacznie złym. Zarażenie blisko 60 proc. Brytyjczyków miałoby pozwolić na osiągnięcie „odporności stadnej”, co oznaczałoby zastosowanie strategii opracowanych przy pandemiach grypy. Władze nie ukrywały, iż część społeczeństwa mogłoby tego nie przeżyć.
Powszechna krytyka podobnych założeń spowodowała powolne wycofywanie się Partii Konserwatywnej z podobnych pomysłów. Teraz brytyjskie władze chcą na okres 4 miesięcy de facto zamknąć ludzi powyżej 70. roku życia w domach, a także przygotowują miejsca dla chorych w prywatnych szpitalach. Wciąż nie podjęto jednak decyzji o zamknięciu szkół i odwołaniu imprez masowych, natomiast testy na obecność koronawirusa wykonuje się tylko u osób ciężko chorych. Pozostałe powinny według służb medycznych pozostać przez tydzień w domach.
Eksperci alarmują, że rząd Johnsona powinien zdecydować się na dużo radykalniejsze kroki. Pediatra Anthony Costello, były dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), zaapelował o przeprowadzanie testów na dużo szerszą skalę. Ponadto dodał on, że strategia WHO zakłada intensywną kontrolę społeczeństwa, ponieważ po zdiagnozowaniu pojedynczych przypadków można wykrywać ogniska wirusa i wprowadzać w nich kwarantannę.
W ten sposób działały kraje pokroju Korei Południowej, Tajwanu, Chin czy Japonii, które w ten sposób znacznie obniżyły liczbę pojawiających się przypadków zachorowań. Wyłączenie poszczególnych ludzi z życia społecznego i monitorowanie czy poddają się kwarantannie jest najlepszym sposobem na rozwiązanie tego problemu. Zdaniem Costello w przeciwnym wypadku za około dwa tygodnie Brytyjczycy znajdą się w tym samym miejscu co Włosi.
Na podstawie: theguardian.com, mirror.co.uk.
Zobacz również: