Dotychczasowe zachowanie władz Wielkiej Brytanii dotyczące koronawirusa można uznać za lekceważące, jednak najwyraźniej żarty właśnie się skończyły. W związku z epidemią publiczna służba zdrowia jest zmuszona wynająć osiem tysięcy łóżek w prywatnych szpitalach. Będzie to kosztowało jej budżet blisko 2,4 miliona funtów dziennie.

Według pierwszych doniesień rząd Borisa Johnsona nie zamierzał podejmować specjalnych kroków w związku z europejską pandemią COVID-19. Pojawiły się nawet głosy, że brytyjskie władze zamierzają celowo zarazić wirusem większość tamtejszej populacji, aby „nabrała ona wrodzonej odporności”, a może on dotknąć blisko 80 proc. populacji. Teraz konserwatywny gabinet powoli wycofuje się z tych założeń, nakazując pozostać w domach zwłaszcza osobom powyżej 70. roku życia.

Ponadto publiczna służba zdrowia NHS zaczyna poszukiwać źródeł pomocy w czasie rozprzestrzeniania się koronawirusa. W tym celu wynajętych ma zostać blisko osiem tysięcy szpitalnych łóżek znajdujących się w podmiotach prywatnych. Prognozuje się, że mogą one zostać użyte za około dwa albo trzy tygodnie, aby w ten sposób odciążyć publiczne placówki. Koszt wynajmu miejsc ma wynieść około 2,4 mln funtów brytyjskich dziennie.

Media informują nieoficjalnie, że rozważane są także inne środki mające utrzymać funkcjonowanie służby zdrowia. Tymczasowe szpitale mogą więc zostać utworzone z „zarekwirowanych” przez państwo hoteli i innych budynków. Ponadto wykorzystane zostaną oczywiście szpitale wojskowe.

Samo brytyjskie wojsko może odegrać niezwykle ważną rolę w zakresie utrzymania porządku. W razie gwałtownego rozwoju epidemii może nie tylko przejmować funkcje zarezerwowane dla policji, lecz przede wszystkim zmobilizować setki swoich kierowców do pomocy w zaopatrzeniu hipermarketów i stacji benzynowych. Sama armia spodziewa się, że kulminacja zachorowań nastąpi za około 3-5 tygodni.

Na podstawie: mirror.co.uk.