Senat przyjął bez poprawek ustawę zezwalającą na rejestrację i obrót nasionami modyfikowanymi genetycznie. Ustawa zawiera dwie regulacje: dopuszcza rejestrację nasion GMO oraz legalizuje obrót nimi na terenie Polski. Reszta przepisów dotyczy wprowadzania do obrotu materiału siewnego m.in. odmian regionalnych i amatorskich.

Do tej pory rejestracja, obrót nasionami, a także uprawa roślin GMO w Polsce była zakazana. Jednak nasiona te można było zarejestrować w innym kraju Unii Europejskiej, co sprawiało, że uprawa tych roślin była legalna na terenie Unii. Nie można było handlować nasionami GMO w Polsce, lecz można było zakupić je w innym kraju Unii i uprawiać „na własny użytek”.

Obowiązujące przepisy nie przewidują kontroli upraw. Nowe mają umożliwiać kontrolę upraw oraz nakładanie kar finansowych na rolników uprawiających zakazane rośliny. Ma umożliwić także zniszczenie takich upraw w przypadku wykrycia.

Dopuszczenie do obrotu nasion roślin GMO jest wymuszone przez Unię Europejską i zagrożone wysokimi karami w razie ich zakazu. Mimo, że rząd obiecuje zabezpieczyć Polskę przed uprawami GMO zakazem uprawiania modyfikowanych roślin to zachodzi podejrzenie, że bardzo ciężko będzie te przepisy egzekwować. Ustawa musiałaby zostać dopełniona rozporządzeniami uniemożliwiającymi siew nasion modyfikowanych i podważających sens obrotu nimi.

Projekty rozporządzeń do ustawy o nasiennictwie mają trafić do konsultacji początkiem grudnia, zaś sama ustawa ma wejść w życie do końca stycznia. Dotychczas obowiązująca ustawa o nasiennictwie zabrania rejestracji oraz handlu nasionami modyfikowanymi. Zapisy te są niezgodne z prawem unijnym, dlatego w 2011 roku rząd postanowił znowelizować ustawę i wykreślić z niej nieodpowiadające unijnym wymogom zapisy. Po zawetowaniu ustawy przez prezydenta w 2011 roku wróciła ona w niemal niezmienionej formie, z tą różnicą, że przywrócono w niej zakaz rejestracji i handlu nasionami GMO.

Podczas gdy w innych krajach prace nad ustawami o GMO odbijały się szerokim echem w mediach, były powodem kampanii społecznych i demonstracji, w Polsce jest ona wprowadzana „po cichu”. W głównych mediach ten ważny temat zszedł na dalszy plan, a spontaniczne protesty zaczęły być organizowane i nagłaśniane dopiero w ostatnich dniach.