Protesty na Białorusi stały się dobrym pretekstem do snucia wizji na temat masowego napływu pracowników z tego kraju. Szybko zaczęły mówić o tym zarówno agencje zatrudnienia, jak i sam premier Mateusz Morawiecki. Widać już pierwsze symptomy spełnienia się ich marzeń, bo sierpień stał się kolejnym miesiącem wzrostu liczby Białorusinów pracujących w Polsce.
Rosnące zainteresowanie naszym krajem ze strony Białorusinów jest widoczne już w samych danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Resort ten poinformował, że w pierwszym kwartale bieżącego roku, czyli jeszcze przed pandemią koronawirusa, szacunkowa liczba przekroczeń granicy miedzy Polską a Białorusią wynosiła 1,914 mln. Blisko 87,9 proc. z nich dotyczyło właśnie obywateli Białorusi.
Coraz większa ich liczba przechodzi przez polską granicę, bo pracuje w polskich przedsiębiorstwach. Agencja pracy Grupa Progres opublikowała zresztą własne dane na ten temat. Wynika z nich, że sierpień był kolejnym miesiącem, w którym wzrosła liczba Białorusinów zatrudnionych na terenie naszego kraju. W porównaniu do lipca ich liczba zwiększyła się o 11 proc. Sam powolny wzrost liczby białoruskich imigrantów zaczął się z kolei w czerwcu.
W większości chodzi o najmłodszą grupę Białorusinów mogących podejmować pracę, czyli znajdujących się w przedziale wiekowym od 21 do 39 lat. Mają oni stanowić blisko 62 proc. białoruskich imigrantów przebywających w Polsce. Dodatkowo pracują oni najczęściej za stawki zaczynające się od 17 zł brutto za godzinę pracy.
Już w połowie sierpnia obecny szef rządu przekonywał, że nasz kraj może stać się „drugim domem dla Białorusinów”. Morawiecki zapowiedział wówczas swój pięciopunktowy plan obejmujący między innymi ułatwienia w dostępie do polskiego rynku pracy, czy też miejsca dla białoruskich studentów na polskich uczelniach. Ponadto w ubiegłym tygodniu zapowiedział on wsparcie dla białoruskiego biznesu chcącego przenieść się do Polski.
Na podstawie: money.pl.
Zobacz również: