Państwowa Inspekcja Pracy w okresie wakacyjnym przeprowadziła o jedną czwartą mniej kontroli niż rok wcześniej. Pracownicy tej instytucji wskazali jednak na najczęstsze przypadki łamania przepisów przez przedsiębiorców. Na ogół nie przestrzegają oni zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, a także nie wypłacają wynagrodzeń swoim pracownikom.
Pandemia koronawirusa w sposób znaczący wpłynęła na funkcjonowanie PIP-u. Kontrolerzy w okresie od 1 czerwca do 31 sierpnia tego roku przeprowadzili o 25 proc. mniej kontroli niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Dodatkowo zastosowali też o 30 proc. mniej środków prawnych. Miało to głównie związek z urlopami czy koniecznością opieki nad dzieckiem w czasie epidemii. Na dodatek władze PIP zdecydowali o pełnym powrocie do pracy dopiero od 20 czerwca.
Ostatecznie w skali całego kraju dokonano 13,906 kontroli, czyli dokładnie o 4,449 mniej niż w ubiegłym roku. Najczęściej obiektem zainteresowania PIP byli przedsiębiorcy w województwach śląskim, mazowieckim i pomorskim. Warto zresztą podkreślić, że sprawdzenie stanu przestrzegania Kodeksu Pracy przez biznes jest utrudnione z powodu przejścia na tryb pracy zdalnej. Tymczasem kontrole mogą odbywać się jedynie w siedzibach przedsiębiorstw.
Najczęściej kontrolerzy tej instytucji nakładają kary związane z nieprzestrzeganiem zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Przepisy BHP są łamane szczególnie w zakresie bezpieczeństwa urządzeń elektrycznych. Na następnych miejscach uplasowało się niewypłacanie wynagrodzeń oraz naruszenie obowiązku przekazania pracownikowi informacji o warunkach zatrudnienia.
Adwokat Bartłomiej Raczkowski w rozmowie z portalem Money.pl zauważa, że niektóre przepisy prawa pracy są obecnie nieżyciowe. Jednocześnie wciąż dużym problemem jest nieprzestrzeganie podstawowych zasad bezpieczeństwa. Dodatkowo zdaniem Raczkowskiego PIP zajmuje się w ogromnej mierze międzynarodowymi korporacjami, gdy tymczasem prawo pracy łamane jest masowo przez polski mały i średni biznes.
Na podstawie: money.pl.