Mieszkańcy Minneapolis odrzucili w referendum propozycję zlikwidowania policji i zastąpienia jej Departamentem Bezpieczeństwa Publicznego „zorientowanym na zdrowie publiczne”. Ruch na rzecz ograniczenia wydatków na tradycyjną policję zyskał popularność po śmierci George’a Floyda. Część aktywistów zdążyła wycofać się jednak z tego pomysłu, co było spowodowane wzrostem przestępczości.
Inicjatorzy referendum postulowali zmianę statutu miasta, z którego usunięta zostałaby konieczność utrzymywania Departamentu Policji Minneapolis. Zostałby on zastąpiony Departamentem Bezpieczeństwa Publicznego, który byłby „zorientowany na zdrowie publiczne”. W jego skład wchodziłoby mniej policjantów, natomiast znalazłoby się w nim więcej ratowników medycznych i specjalistów zajmujących się zdrowiem psychicznym.
Początkowo nowe rozwiązania próbowali przeforsować lewicowi radni miejscy. Ostatecznie działacze skupieni w ruchu Yes4Minneapolis zebrali odpowiednią liczbę podpisów do przeprowadzenia referendum. Proponowane przez nich zmiany zakładały nie tylko stworzenie Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego, ale także zwiększenie kontroli rady miasta nad służbami porządkowymi.
Sami mieszkańcy Minneapolis sprzeciwili się jednak temu rozwiązaniu. Przeciwko likwidacji miejscowej policji opowiedziało się 56 proc. głosujących. Zdaniem wspomnianego Yes4Minneapolis, za przegraną ich inicjatywy odpowiadają politycy Partii Republikańskiej i Partii Demokratycznej, bo mieli oni „rozpowszechniać kłamstwa i błędnie przedstawiać zmiany, aby wywołać zamieszanie, nieufność i strach”.
Referendum było powszechnie uznawane za swoisty test dla ogólnokrajowej popularności ruchu powstałego po śmierci Floyda w połowie ubiegłego roku. Zwolennicy likwidacji policji z miesiąca na miesiąc zaczęli się jednak wycofywać z tego postulatu. Zarówno w Minneapolis jak i w innych miastach znacząco wzrosła liczba popełnianych brutalnych przestępstw.
Na podstawie: npr.org.