Były szef związku zawodowego szwedzkich pracowników transportu, Lars Lindgren, nie ma wątpliwości, że to masowa imigracja wpływa na rosnącą popularność ugrupowań sprzeciwiających się masowemu napływowi obcokrajowców. Brak regulacji w tym zakresie ma być zresztą zagrożeniem dla tamtejszego modelu państwa dobrobytu, ponieważ kierowcy z Polski i państw Europy Środkowo-Wschodniej pracują na gorszych warunkach niż Szwedzi.

Lindgren od 2009 do 2017 r. kierował szwedzkim Związkiem Pracowników Transportu, natomiast obecnie pracuje w Międzynarodowej Federacji Pracowników Transportu, w której zajmuje się monitorowaniem spraw związanych głównie z dumpingiem socjalnym. Jego zdaniem wzrost popularności antyimigracyjnej partii Szwedzkich Demokratów (SD) jest pochodną masowego importu siły roboczej, który był możliwy dzięki rozszerzeniu Unii Europejskiej w 2004 r.

Związkowiec zauważa, że szwedzki rynek pracy nie opiera się o ustawowe zapisy dotyczące chociażby wynagrodzeń, ale jest efektem kompromisów wypracowanych pomiędzy partnerami społecznymi, czyli związkami zawodowymi a pracodawcami. Teoretycznie pracodawca może więc w ogóle nie płacić swoim pracownikom jeśli nagle nastąpi kryzys w strukturach związkowych, co będzie skutkowało brakiem ochrony pracowników.

Już teraz firmy starają się zresztą obniżać koszty swojego funkcjonowania poprzez wykorzystywanie tzw. pracowników delegowanych, a także przedsiębiorstw zarejestrowanych w krajach z dużo niższymi wynagrodzeniami. Było to możliwe dzięki wspomnianemu poszerzeniu Unii, ponieważ Szwecja była jednym z zaledwie trzech krajów, które nie zdecydowały się na wprowadzenie okresów przejściowych ograniczających możliwość wejścia imigrantów na krajowy rynek pracy.

W ten sposób w Szwecji osiedliło się wielu imigrantów z Polski i państw bałtyckich, zaś ponadto nie zrobiono nic w kierunku ograniczenia kabotażu. Tym samym poprzez poluzowanie przepisów pracodawcy mogą wykorzystywać tanią siłę roboczą, bowiem obcokrajowcy z Europy Środkowo-Wschodniej godzą się na pracę w beznadziejnych warunkach i za dużo niższe wynagrodzenie. Wiele firm także spoza branży transportowej zastosowało przy tym tak skomplikowany system relacji z podwykonawcami, że trudno wykryć nieprawidłowości przy zatrudnianiu obcokrajowców.

Na podstawie: proletaren.se.