O niejakim Barcie Staszewskim stało się głośno, gdy umieszczał tabliczki z napisem „Strefa wolna od LGBT” na znakach drogowych samorządów sprzeciwiających się postulatom mniejszości seksualnych. Teraz tęczowy aktywista przypomniał o sobie, bo udzielił stacji telewizyjnej Al-Jazeera należącej do władz Kataru, w którym homoseksualizm jest zakazany.
Staszewski w niedzielę opublikował post na swoim koncie na Twitterze. Poinformował w nim, że udzielił wywiadu katarskiemu kanałowi Al-Jazeera. Ma w nim opowiadać o rzekomych prześladowaniach aktywistów należących do mniejszości seksualnych. Co więcej, znany tęczowy działacz miał zawieźć dziennikarzy stacji do kilku miejscowości znajdujących się na Lubelszczyźnie.
To właśnie ich samorządy w 2019 i 2020 roku przyjmowały uchwały sprzeciwiające się szerzeniu „ideologii LGBT”. Staszewski jeździł zresztą do miejscowości w kilku polskich województwach, w których montował tablice „Strefy wolne od LGBT. W ten sposób uruchomił nagonkę Unii Europejskiej na Polskę. Bruksela wciąż grozi zresztą polskim samorządom obcięciem unijnych dotacji jeśli będą one krytykowały ruchu LGBT.
We wspomnianym wpisie Staszewski dodał, że dziennikarze Al-Jazeery byli w szoku, gdy dowiedzieli się o podobnych uchwałach przyjmowanych przez polskie gminy. Problem w tym, że działacz ruchu LGBT ani słowem nie wspomniał o konotacjach samej stacji. Należy ona mianowicie do władz Kataru. W tym muzułmańskim państwie za czyny homoseksualne grozi do 7 lat więzienia., a w przypadku muzułmanów może skończyć się nawet karą śmierci.
Na podstawie: twitter.com, aljazeera.com.