Od wielu lat stale rośnie liczba obywateli Stanów Zjednoczonych identyfikujących się jako przedstawiciele mniejszości seksualnych. Najwięcej osób określających siebie jako homoseksualistów czy biseksualistóww znajduje się w najmłodszej grupie dorosłych Amerykanów. Rośnie także liczba zwolenników zrównania tradycyjnych małżeństw ze związkami osób tej samej płci.
Kolejne badanie na temat popularności ruchu LGBT przeprowadził Instytut Gallupa. Według sondażu obecnie blisko 5,6 proc. Amerykanów należy do tak zwanych mniejszości seksualnych. Oznacza to spory wzrost, bo w 2020 roku podobną deklarację wyraziło 4,5 proc. badanych. Już wówczas zanotowano zresztą roczny skok liczby dewiantów seksualnych o blisko jedną czwartą.
Najwięcej spośród przedstawicieli mniejszości seksualnych zalicza siebie do biseksualistów, czyli osób przejawiających zainteresowanie obiema płciami. Stanowili oni 54,6 proc. wszystkich badanych. Pederastami jest z kolei 24,5 proc., 11,7 proc. to lesbijki, natomiast 11,3 proc. określa siebie jako transseksualistów.
Widoczne są znaczne różnice pokoleniowe pomiędzy badanymi grupami. Najwięcej seksualnych odmieńców znajduje się w przedziale wiekowym 18-23 lat, bo spośród nich do ruchu LGBT przyznaje się 15,9 proc. respondentów. Tymczasem odsetek ten wśród osób urodzonych przed 1946 roku wynosi tylko 1,3 proc.
Przed sześcioma laty w Stanach Zjednoczonych zrównano ze sobą tradycyjne małżeństwa oraz związki osób tej samej płci. Od tamtego czasu spada cały czas liczba przeciwników „homo-małżeństw”. Obecnie takie rozwiązanie akceptuje dokładnie 62 proc. ankietowanych, gdy w 2007 roku odsetek ten wynosił zaledwie 36 proc.
Na podstawie: rp.pl, cnn.com.