Madrycki klub Rayo Vallecano zakazał wchodzenia na jego obiekt w odzieży zawierającej symbolikę grupy kibicowskiej „Bukaneros”. Lewicowi kibice od wielu miesięcy znajdują się w konflikcie z władzami Rayo, które chociażby przez ubiegłorocznymi wyborami regionalnymi zapraszały na trybuny polityków prawicowych ugrupowań.

W środę na stadionie w stołecznej dzielnicy Vallecas odbył się mecz Primera División pomiędzy Rayo Vallecano a RCD Mallorca, wygrany zresztą przez gospodarzy 1:0. W trakcie spotkania oryginalną formę protestu zaprezentowali ultrasi madryckiego zespołu, którzy pojawili się na trybunach półnadzy mimo niskiej jak na hiszpańskie standardy temperatury.

Właśnie w ten sposób wyrazili oni sprzeciw wobec polityki władz swojego klubu. Właściciele Rayo zakazali bowiem wejścia na stadion kibicom, którzy będą mieli szaliki i inne elementy ubioru zawierające logo grupy ultras „Bukaneros”. To odpowiedź prezesa Raúla Martína Presa na kolejny konflikt z fanami popularnych „Los Franjirrojos”.

Tym razem fani oprotestowali zatrudnienie w roli trenera drużyny kobiet Carlosa Santiso. W ubiegłym roku szkoleniowiec przestał być trenerem reprezentacji Wspólnoty Madrytu do lat 12, ponieważ do sieci wyciekło nagranie, na którym miał on zachęcać swoich podopiecznych do dokonania zbiorowego gwałtu na swoich przeciwnikach.

Nie jest to jedyny powód otwartej wojny prowadzonej przez „Bukaneros” z właścicielem Rayo. Pięć lat temu lewicowi kibice oprotestowali wypożyczenie z Betisu Sewilla ukraińskiego zawodnika Romana Zozulię, oskarżonego przez nich o „neonazizm” z powodu jego poparcia dla nacjonalistów z Prawego Sektora.

Przed ubiegłorocznymi wyborami regionalnymi we Wspólnocie Madrytu, Presa zaprosił natomiast na trybuny polityków prawicowych ugrupowań i ich kandydatów na prezydenta regionu. Wśród nich byli szef narodowo-konserwatywnego VOX-u Santiago Abascal oraz kandydatka partii Rocío Monasterio.

Na podstawie: elespanol.com, marca.com.

fot. flickr.com.