Izba Gmin Wielkiej Brytanii przegłosowała zapowiadane już od paru miesięcy zmiany w prawie imigracyjnym. Londyn postanowił skończyć ze swobodą przemieszczania się pracowników z Europy, co będzie najbardziej dotkliwe dla obcokrajowców z niskimi kwalifikacjami. W ten sposób Brytyjczycy zamierzają podnieść płace pracowników i wymusić na przedsiębiorstwach wdrożenie innowacji.
Brytyjski parlament prawie cztery miesiące po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej przegłosował projekt ustawy dotyczący zniesienia swobody podejmowania pracy przez europejskich pracowników, czyniąc to przede wszystkim głosami posłów rządzącej Partii Konserwatywnej. Tym samym od stycznia przyszłego roku pracownicy z UE, Islandii, Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii nie będą już mogli bez przeszkód podejmować pracy.
Nowe prawo nie reguluje dokładnie kryteriów dotyczących możliwości imigracji na Wyspy Brytyjskie. Wcześniejsze zapowiedzi rządu Borisa Johnsona wskazywały jednak wyraźnie na elitarną koncepcję napływu obcokrajowców. Londyn chce więc postawić głównie na wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy znają ponadto język angielski oraz mają rzeczywistą perspektywę podjęcia pracy. W ten sposób imigracja do Wielkiej Brytanii ma być bardziej sprawiedliwa.
Od paru miesięcy konserwatywne brytyjskie media wskazywały na niski poziom innowacji w tamtejszej gospodarce, choć kraj ten jest przecież jednym z najbogatszych na świecie. Zahamowanie imigracji ma więc na celu przymuszenie przedsiębiorstw do wprowadzania odpowiednich zmian organizacyjnych i podwyższania wynagrodzeń. Miały one stać w miejscu głównie przez istnienie wielu niskiej jakości miejsc pracy.
Na podstawie: express.co.uk, dailymail.co.uk, praca.interia.pl.