Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski jest przerażony perspektywą przyjazdu do Polski Richarda B. Spencera, czyli jednego z najbardziej znanych reprezentantów amerykańskiego ruchu alt-right. Resortowi kierowanemu przez czołowego polityka Prawa i Sprawiedliwości nie podobają się przede wszystkim „rasizm, antysemityzm i ksenofobia” rzekomo promowane przez Spencera, który w przeddzień Święta Niepodległości ma wystąpić na konferencji organizowanej przez Kongres Narodowo-Społeczny.

Waszczykowski wypowiadał się dzisiaj dla mediów i zdecydowanie sprzeciwił się wizycie Spencera w Polsce, wskazując na Straż Graniczną jako instytucje mogącą zakazać Amerykaninowi przylotu do Polski. Zdaniem szefa polskiej dyplomacji Spencer ma rzekomo „szkalować Polskę” oraz wypowiadać się nieprawomyślnie o dziejach II wojny światowej, zaś szczególnie o tematyce Holocaustu, dlatego „nie powinno mu się dawać płaszczyzny do wypowiadania poglądów, jakie głosi”.

Już wczoraj Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało specjalny komunikat na temat przyjazdu szefa think-tanku National Policy Institute, wyrażając zdecydowany sprzeciw wobec jego wizyty w naszym kraju. Resort kierowany przez Waszczykowskiego oskarżył w nim Spencera o szerzenie „rasizmu, antysemityzmu i ksenofobii”, stwarzanie zagrożenia dla „wartości praw człowieka i demokracji”, a nawet o łamanie zasad polskiego porządku prawnego. Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zawahał się również nazwać poglądów Spencera „nazistowskimi”.

Przerażenie establishmentu, w tym jak widać również tego z prawej strony sceny politycznej, wywołuje fakt, iż Amerykanin już 10 listopada wystąpi w Warszawie podczas konferencji „Europa przyszłości”, której organizatorem jest Kongres Narodowo-Społeczny.

Na podstawie: rp.pl, onet.pl.