Przybyłych na Kopiec było tak wiele, że spora część osób nie miała w ogóle możliwości wejść pod pomnik. Tłum rozstawiony był na całej długości i szerokości wiodących na górę schodów, a także wszędzie tam, gdzie znalazła się choć odrobina miejsca. Ponad 85% wszystkich przybyłych pod Kopiec Warszawski uczestników stanowili rzecz jasna kibice, w zdecydowanej większości przyodziani w okolicznościowe powstańcze koszulki.
Apel rozpoczęty przez władze dzielnicy Warszawa-Mokotów tradycyjnie zminimalizował rangę obchodów, witając w pierwszej kolejności prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Walc, nie zaś – jak być powinno – kombatantów, dla których wszyscy zebrali się na Kopcu. Nie wspomniano również o kibicach, którzy stanowili zdecydowaną większość uczestników i których obecności nie sposób było nie zauważyć – a to właśnie dzięki nim dla wielu młodych ludzi obchody Powstania Warszawskiego na stałe wpisały się do najważniejszych wydarzeń w roku.
Jako pierwszy głos zabrał gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, którego wystąpienie już w pierwszych kilku słowach wprowadziło konsternację wśród przybyłych osób. Generał poświęcił bowiem niemalże całą swoją uwagę okrzykom „Precz z komuną” oraz gwizdom i buczeniu, które towarzyszyły wejściu Gronkiewicz-Walc na Kopiec. Nie ulega wątpliwości, że w pewnym momencie było ich po prostu za dużo, jednak słowa bohatera Powstania, w których wypowiedział się o dzisiejszej władzy, iż „to oni tworzą Polskę” sprawiły, że spora część osób rozczarowana całą zaistniałą sytuacją (tj. słowami generała i kumulacją okrzyków) postanowiła opuścić Kopiec. Co ciekawe, gen. Ścibor-Rylski w bardzo podobnym tonie wypowiadał się wcześniej na warszawskich Powązkach, gdzie w identyczny sposób „powitano” prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. O ile z drobną częścią wypowiadanych przez niego słów można się w jakimś stopniu zgodzić, o tyle jego zapewnienia o tym, iż „nie ma już komuny” przy zestawieniu działalności służb porządkowych, które zarówno 1 sierpnia jak i dzień wcześniej starały się utrudnić kibicom obchody rocznicy wybuchu Powstania (przeszukując biało-czerwone flagi i wieńce w poszukiwaniu rac, czy nawet zatrzymując osoby w powstańczych koszulkach), mogły być co najmniej krzywdzące dla sporej grupy ludzi. Nie zgadzała się z nimi zresztą spora część kombatantów.
Nie ulega wątpliwości, że Kopiec Warszawski to nie czas i miejsce na tego typu przepychanki. Nie można również podważać zasług i autorytetu gen. Ścibora-Rylskiego, nawet jeśli w danej kwestii może się on mylić. Część uczestników obchodów zawiodła nie tyle okrzykami kierowanymi w stronę prezydent miasta, gdy ta udawała się w obstawie agresywnie nastawionej straży miejskiej na Kopiec, lecz w momencie próśb generała o zachowanie spokoju – to była już „lekka” przesada. Z drugiej strony nie sposób się jednak dziwić podejściu coraz większej grupy społeczeństwa do dzisiejszej władzy, szczególnie jeśli ta ogranicza kolejne swobody obywatelskie przy jednoczesnym podnoszeniu uprawnień służb porządkowych. To, co dzieje się w ostatnim czasie budzi wiele skrajnych emocji, nad którymi nie sposób czasem zapanować. Prawda, jak zwykle, leży więc gdzieś po środku, niesmak jednak pozostaje.
Po zakończeniu wystąpień, w dół Kopca zaczęły schodzić poczty sztandarowe. Wśród nich znalazły się oczywiście poczty wystawione przez policję oraz straż miejską, które spotkały się jednak z całkowitym brakiem zainteresowania. Przybyli na obchody gromkimi oklaskami pozdrawiali natomiast niosących sztandary kombatantów, którzy pomimo sędziwego wieku w dalszym ciągu z dumą w sercu biorą czynny udział w rocznicach. To właśnie dla nich (i tylko dla nich) ponownie zebrano się na obchodach. Pamiętajmy o tym.
tekst: J.
zdjęcia: GP