Ponad tysiąc osób wzięło udział w tegorocznej Kolumnie Nacjonalistycznej, która od kilku lat towarzyszy Marszowi Niepodległości w Warszawie, gromadząc tłum...
Read More
Organizacje zajmujące się monitorowaniem zagrożeń dla światowego pokoju donoszą, że coraz więcej przeprowadzanych raportów jasno wskazuje, iż Pentagon zamierza przeznaczać na działania wojskowe jeszcze większą liczbę środków z amerykańskiego budżetu. Wmożenie działań ma na celu oczywiście rozszerzenie tzw. „walki z terroryzmem”, które dzięki nowym uchwałom prezydenta Stanów Zjednoczonych, Barracka Obamy, przybrały już charakter globalny i to na o wiele większą skąlę, niż mogło się wydawać.
Według opublikowanych przed kilkoma dniami statystyk, amerykańskie wojska potajemnie prowadzą zbrojne działania w 75 państwach na świecie, w których wykonują „misje przeciwko Al-kaidzie”. Zdecydowana większość rządów państw objętych programem misji nie miała o nich pojęcia.
Barrack Obama wydał specjalne dyrektywy, dzięki którym żołnierze biorący udział w tajnych misjach mogą działać „tak stanowczo i agresywnie, jak tylko jest to możliwe”, oraz na które nie zezwalała nawet mocno prowojenna administracja rządu Georga W. Busha. Od czasu objęcia swojej prezydentury Obama w ciągu 18 miesięcy zarządził wielką ekspansję sił wojskowych m.in. na Bliskim Wschodzie, w Afryce (zwłaszcza na jej 'rogu’), a także w Jemenie i innych krajach azjatyckich. Zwiększenie działań wojskowych nie przeszkadzało mu jednak w odebraniu pokojowej nagrody Nobla, czy też „wypłynięciu” w swojej kampanii prezydenckiej na hasłach antywojennych.
Według opublikowanych przed kilkoma dniami statystyk, amerykańskie wojska potajemnie prowadzą zbrojne działania w 75 państwach na świecie, w których wykonują „misje przeciwko Al-kaidzie”. Zdecydowana większość rządów państw objętych programem misji nie miała o nich pojęcia.
Barrack Obama wydał specjalne dyrektywy, dzięki którym żołnierze biorący udział w tajnych misjach mogą działać „tak stanowczo i agresywnie, jak tylko jest to możliwe”, oraz na które nie zezwalała nawet mocno prowojenna administracja rządu Georga W. Busha. Od czasu objęcia swojej prezydentury Obama w ciągu 18 miesięcy zarządził wielką ekspansję sił wojskowych m.in. na Bliskim Wschodzie, w Afryce (zwłaszcza na jej 'rogu’), a także w Jemenie i innych krajach azjatyckich. Zwiększenie działań wojskowych nie przeszkadzało mu jednak w odebraniu pokojowej nagrody Nobla, czy też „wypłynięciu” w swojej kampanii prezydenckiej na hasłach antywojennych.