Iran kategorycznie zaprzecza amerykańskim oskarżeniom o udział Republiki Islamskiej Iranu w zamachu na ambasadora Arabii Saudyjskiej w Waszyngtonie, nazywając zarzuty sfabrykowanym scenariuszem. Rzecznik irańskiego MSZ, Ramin Mehmanparast, powiedział we wtorek, że tak niedorzeczne zarzuty obrazują wrogą postawę Izraela i USA względem Iranu.
Minister mówił o wyświechtanym scenariuszu bazującym na odwiecznej wrogości amerykańsko-syjonistycznej polityki, jako żałosnym pokazie zgodności z innymi podobnymi scenariuszami. Potępił również wszelkie akty terroryzmu, dodając, że Waszyngton zastosował sprytną taktykę odwrócenia uwagi od protestów mających miejsce w USA. Podkreślił także, że Iran jest republiką bazującą na islamskich wartościach etycznych oraz, że kraj ten zawsze ostrzegał o spiskowaniu przeciwko niemu wrogów całego regionu.
Departament Sprawiedliwości USA oskarżył Iran o udział w zamachu na saudyjskiego ambasadora w Waszyngtonie, Adela Al-Jubeira. Pomocy zamachowcom miał udzielić członek meksykańskiego kartelu narkotykowego. Stany Zjednoczone i Izrael od dłuższego czasu prowadzą zmasowaną kampanię medialną przeciwko Iranowi oskarżając go o produkcje broni atomowej. Przedstawiciele władz w Teheranie mówią o ukrytym motywie władz amerykańskich, których celem jest odwrócenie uwagi od protestów przeciwko korupcji w USA i wpływu korporacji na politykę kraju.
Amerykańska administracja próbuje grać sprawdzonym już i skompromitowanym scenariuszem, który znany jest z Iraku. Chodzi o zagrożenie atakami terrorystycznymi z użyciem broni masowego rażenia na terytorium USA. Podobne oskarżenia były pretekstem do inwazji na Irak, gdzie nie odnaleziono żadnej broni masowego rażenia, a w trakcie trwania konfliktu zmieniono retorykę na „instalowanie demokracji”. Tym razem, Ameryce zagrażać ma broń Iranu i udział Gwardii Rewolucyjnej w rzekomo planowanych zamachach. Zarzuty te względem Iranu wysunął amerykański prokurator generalny Eric Holder, któremu wtóruje szef FBI Robert Mullen.