30 czerwca w Portland, w stanie Oregon, prawicowcy z organizacji Patriot Prayer zorganizowali „Marsz wolności”, będący cyklicznym wydarzeniem organizowanym przez tę grupę w stanach, w których poparciem cieszy się Partia Demokratyczna oraz Hillary Clinton. Założeniem białych konserwatystów, sympatyzujących zarówno z szeroko rozumianym ruchem Alt-Right jak i prezydentem Donaldem Trumpem, jest przypominanie liberałom o najchętniej podnoszonym przez nich postulacie – swobodzie okazywania swoich poglądów.
Liberalna „wolność słowa” nie dotyczy jednak wszystkich, a przynajmniej tych, z którymi nie zgadzają się liberałowie. Marsz Patriot Prayer chwilę po wyruszeniu ulicami Portland spotkał się z liczną kontrdemonstracją, której znaczący protest stanowili aktywiści grupy Antifa. „Antyfaszyści” usiłowali przerwać demonstrację prawicowych radykałów rzucając petardy i świece dymne w stronę zgromadzonych, co spotkało się z natychmiastową reakcją prawicowców. Demonstranci z Patriot Prayer ruszyli na „antyfaszystowską” blokadę, w żywiołowy sposób przeganiając jej uczestników – „antyfaszystom” nie pomogły nawet pałki teleskopowe, którymi usiłowali atakować nieuzbrojonych demonstrantów „Marszu wolności”. Starcia przerwała policja, która po kompromitacji skrajnych lewicowców odgrodziła obydwie grupy od siebie i ogłosiła rozwiązanie demonstracji.
Demonstracja była drugim wydarzeniem zorganizowanym przez Patriot Prayer w Portland. Poprzedni marsz odbył się 3 czerwca i podobnie jak w minioną sobotę, również doszło na nim do starć z przeciwnikami. Prawicowi radykałowie zapowiadają kontynuację swojej kampanii zakładającej demonstrowanie w „bastionach liberałów i lewicy”.
na podstawie: cbsnews.com