Angielski Wielki Brat chce wiedzieć z kim rozmawiają użytkownicy internetu, chce znać szczegóły odwiedzanych stron internetowych, połączeń telefonicznych, wiadomości wymienianych przez Facebook i Twitter, a nawet w jakie gry grają internauci. Rozmowy, które prowadzą ze sobą gracze podczas rozgrywek online, miałyby być kolekcjonowane w bazie danych podobnie jak e-maile.
Według inicjatywy zwanej Communications Capabilities Development, dane te miałyby być przechowywane przez okres jednego roku z pełnym prawem do wglądu przez służby specjalne.
Założenia ustawy wymagają od dostawców internetu oraz sieci telefonicznych przechowywania danych i udostępniania ich służbom w celu „przeciwdziałania terroryzmowi”. Teksty smsów i treści rozmów telefonicznych mają nie być nagrywane, lecz dane rozmawiających osób lub ich miejsce pobytu już tak.
Projekt ustawy został przygotowany przez angielski Home Office we współpracy z agencjami wywiadowczymi MI5 i MI6 oraz rządowej centrali komunikacyjnej, ciała odpowiedzialnego za informacje rządowe i wojskowe.
Przeciwnicy ustawy obawiają sie możliwych nadużyć w zakresie kontroli, jak również wycieków przechowywanych danych za sprawą ataków hakerów. Przeciwko tym propozycjom występuje organizacja Big Brother Watch, której szef, Nick Pickles, zwraca uwagę na to, że Wielka Brytania jest obecnie w czołówce najbardziej naszpikowanych szpiegującą społeczeństwo aparaturą krajów świata. Chodzi głównie o miliony kamer obserwujących życie obywateli. Pickles mówi, że haniebnym jest próba przeniesienia tej inwigilacji także do strefy internetu.
Oczekuje się, że ustawa zostanie ogłoszona w maju bieżącego roku. Próby przeforsowania podobnych ustaw były już podejmowane w 2009 roku przez laburzystów, jednak zostały zablokowane ze względu na opór społeczny.