Jedna z największych szwedzkich sieci sprzedających zabawki Top Toy opublikowała świąteczny katalog zabawek, który według pomysłodawców jest „neutralny płciowo”.
Katalog wydany w Szwecji (wydanie katalogu dla Danii jest inne, w duńskiej wersji wszystko jest na właściwym miejscu) przedstawia chłopców bawiących się lalkami i dziewczynki bawiące się zabawkowymi pistoletami karabinami. W szwedzkim wydaniu strona z zabawkami z serii Hello Kitty reklamowana jest przez bawiącego się nimi chłopca (w odróżnieniu od wersji duńskiej).
„Według nowego myślenia płciowego nie ma nic, co jest dobre lub złe. Nie ma rozróżniania spraw na chłopięce i dziewczęce, zabawki są po prostu dla dzieci.” – mówi dyrektor Top Toy Jan Nyberg.
Ten ruch firmy jest odpowiedzią na krytykę, z jaką spotkała się ze strony szwedzkiej agencji monitorującej reklamy (Reklamombudsmannen – RO), która doszukała się „przedstawiania przestarzałych stereotypów płciowych” w katalogu przedstawiającym chłopców przebranych za superbohaterów i dziewczynki przebrane za księżniczki. Od tej pory Top Toy wydaje swoje katalogi w oparciu do doradztwo RO.
„W tym roku wydaliśmy swoje katalogi całkiem inaczej. Stwierdziliśmy, że debata płciowa w Szwecji ma tak duży wpływ na rynek, że musieliśmy się dostosować” – mówi dyrektor Nyberg.
Od 2008 roku szwedzki rząd wydał 110 milionów koron szwedzkich (16 milionów 300 tysięcy dolarów) na rzecz „promowania równości płciowej” w szkołach. Promowanie to obejmowało również szkolenia dla nauczycieli, którzy mieli „aktywnie działać w celu odwrócenie stereotypów płciowych”.
Aby zminimalizować stereotypy płci zaproponowano również zmiany w słownictwie. Postępowa nowomowa wprowadza słowo „hen” (co można tłumaczyć jako „ono”) zamiast „on” i „ona”. Słowo to użyte zostało w wydanej w styczniu 2012 książce „Kiwi i potworny pies”.
Ruch ten wywołał w Szwecji i poza jej granicami debatę na temat właściwego rozmieszczenia ról obu płci. Nawet aktywiści zaangażowani w promowanie różnego rodzaju „równości” nie byli przekonani czy wprowadzanie nowego słowa nie jest zbyt daleko idącym krokiem.
Indoktrynacja fundowana dzieciom przez „postępowych” działaczy i polityków może, według ekspertów zachwiać dziecięcą tożsamością a mieszane informacje odnośnie płciowości mogą sprawić, że dziecko będzie zagubione i nie będzie potrafiło właściwie się zidentyfikować.