Umiarkowane środowiska narodowe zapowiedziały na dzisiejsze popołudnie demonstrację pod ambasadą Izraela, ale nie wiadomo, czy rzeczywiście dojdzie ona do skutku. Powodem są działania podjęte przez ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego, który zobowiązał wojewodę mazowieckiego do użycia wszelkich mechanizmów prawnych mających przeszkodzić w jej organizacji. Już wczoraj przed manifestacją ostrzegał Maciej Wąsik, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera.
Jak informuje radio RMF FM, demonstracja Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego ma odbyć się dzisiaj o godzinie 17, a na jej organizację wydał już zgodę stołeczny ratusz. Jest ona jednak nie w smak rządzącym, którzy obecnie zapowiadają podjęcie dialogu z Izraelem na temat uchwalonej w ubiegłym tygodniu nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, pozwalającej na nakładanie grzywny lub kary więzienia m.in. za używanie zwrotów o „polskich obozach zagłady”.
Szef resortu spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński ma według rozgłośni blokować demonstrację, stąd zwrócił się do wojewody mazowieckiego, aby ten wykorzystał wszelkie możliwości prawne mogące doprowadzić do odwołania manifestacji. Jeden z liderów Prawa i Sprawiedliwości uważa bowiem, że może ona „szkodzić interesowi państwa” i właśnie z tego powodu powołuje się na przepisy ograniczające prawo do demonstrowania.
Manifestacja pod syjonistyczną ambasadą była krytykowana przez rządzących już wczoraj. Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Maciej Wąsik napisał na Twitterze, iż nie jest ona dobrym pomysłem, ponieważ „mogą pojawić się prowokacje”, a w podobnym tonie wypowiedział się minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz, wywodzący się notabene ze szkoły dyplomacji nieżyjącego lidera Unii Wolności, Bronisława Geremka.
Na podstawie: rmf24.pl, wpolityce.pl.