W sylwestrową noc z 31 grudnia na 1 stycznia we Francji spłonęły dokładnie 1193 samochody (w zdecydowanej większości prywatne), a także doszło do mniej lub bardziej burzliwych zamieszek, wywoływanych zwykle na osiedlach gęsto zamieszkiwanych przez imigrantów.
Jak informuje Agence France-Presse, mniej więcej od 2009 roku podpalanie samochodów stało się swego rodzaju coroczną „tradycją” we Francji. Tylko drobna część francuskojęzycznych mediów informuje jednak o pomysłodawcach tej „tradycji”, którymi są imigranci masowo zamieszkujący przedmieścia większych francuskich miast. Oprócz nocy sylwestrowej, imigranci we Francji zwykli podobnie „celebrować” każdego roku Dzień Bastylii 14 lipca.
Agence France-Presse prezentuje na swoich łamach ukrócone coroczne sylwestrowe statystyki, z których wynika, że w 2010 roku spalono 1136 samochodów, zaś rok wcześniej – 1147. W połowie 2010 roku francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podjęło decyzję, aby informacje o podpalanych autach przestały wyciekać do prasy – zdaniem ówczesnego ministra Brice’a Hortefeux, prezentowane w mediach statystyki tylko zachęcały potencjalnych podpalaczy do „konkurowania” przy następnych okazjach.
Obecny szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Manuel Valls, zdecydował się powrócić do informowania za pośrednictwem mediów o spalonych autach i innych towarzyszących nocy sylwestrowej wydarzeniach. Jego zdaniem „francuskie społeczeństwo powinno znać prawdę o otaczającej go rzeczywistości”. Problem w tym, że wspomniana przez ministra Vallsa „prawda” zdaje się być pojęciem nieco umownym, gdyż podczas tegorocznych prezentowanych statystyk ponownie zabrakło wskazania bezpośrednich sprawców, a więc zamieszkujących Francję kolorowych imigrantów.
na podstawie: Agence France-Presse