Deglomeracja w ostatnich latach znalazła swoje miejsce w programach większości partii politycznych, chcących w ten sposób dokonać decentralizacji administracji państwowej i ożywić mniejsze ośrodki. W życie ten projekt chce wdrożyć rząd Mateusza Morawieckiego, który już wytypował trzydzieści jeden instytucji przeznaczonych do przeniesienia ich poza Warszawę.
W resorcie przedsiębiorczości miał już zostać opracowany raport „Uwarunkowania delokalizacji centralnych urzędów w Polsce”, będący zarysem planowanego przebiegu całej reformy. Obecnie mamy mieć więc blisko 107 urzędów centralnych, ale zaledwie 14 z nich ma swoje siedziby poza stolicą, co choćby w przypadku instytucji zajmujących się górnictwem czy rybołówstwem nie powinno szczególnie dziwić.
Tym samym aglomeracja warszawska, stanowiąca jedynie 8,5 proc. wszystkich mieszkańców Polski, skupia na swoim terytorium aż 87 proc. wszystkich urzędów centralnych. Reforma ma znacząco zmienić te proporcje, zaś instytucje państwowe miałyby zostać przeniesione do trzech grup miast „o znaczeniu krajowym”. Z jednej strony ze zmian miałyby skorzystać miasta pokroju Krakowa, Gdańska, Poznania czy Katowic, zaś z drugiej mniejsze ośrodki w postaci chociażby Elbląga, Wałbrzycha, Włocławka, Słupska czy Rybnika.
Na razie wytypowano dokładnie trzydzieści jeden instytucji, które mają przenieść się poza Warszawę. Wśród nich znalazły się między innymi Urząd Zamówień Publicznych, Polski Instytut Sztuki Filmowej, Główny Urząd Nadzoru Budowlanego czy Urząd Regulacji Energetyki. Szczegółami reformy ma natomiast zająć się Międzyresortowy Zespół ds. Zrównoważonego Rozwoju Miast, który ma być powołany już niedługo.
Na podstawie; nowyobywatel.pl.