Lecący z głowy pot, przemoczone ubranie treningowe, wyjście z sali na giętkich nogach – kto raz się w to wkręcił, wraca do tego. „Bach”, „bach”, „bach” – lecące na tarcze obrotówki mogą uzależnić. Wyłączenie się na półtorej godziny i dawanie z siebie wszystkiego. Kładziesz się na plecach, nogi do góry, na stopach kładzie się partner i „pompujesz”, „raz”, „dwa”, „dwadzieścia”…Po serii tego typu ćwiczeń bierzecie w dłonie tarcze i jazda, „bach”, bach” – w domu będziesz kochającym mężczyzną, nerwy zostały na sali :-). Trening sztuki walki to coś pięknego, na szczęście stało się to w ostatnim czasie modne. Na sale zapisują się nie tylko masy młodzieży, ale naprawiać stracone lata idą też starsi. Jeden kumpel w wieku 27 lat idzie na tajski, znajomy z innego miasta ma przed trzydziestką i zaczął z MMA. Pięknie! Nie ma granic wiekowych, są tylko granice psychiczne. Jedno jest pewne – moda na sztuki walki, na sport to jeden z niewielu cieszących mnie faktów w tych czasach. Jeszcze Polska nie zginęła!
Kiedyś spory procent młodzieży w szkołach miał wina pod „flekami” dzisiaj każdy chce mieć dres, bandaże, szczękę i wysoko kopać bądź dobrze schodzić do parteru :-). Młodzi czują się dobrze w tym stylu, częsty jest wręcz lans z klubowymi koszulkami po ledwie kilku tygodniach ćwiczeń. Powiecie, że to żałosne, po części może i tak, ale ja odbieram to jako pozytyw. Dużo bardziej wolę widzieć młodych w ciuchach „Ofensywa – sportowy styl życia”, czy „klub X sztuka walki Y” niż z liściem marihuany czy Che Guevarą…Może faktycznie dany delikwent niewiele umie, ale jest to dowód na to, że panuje zdrowa moda na sport i poprzez takie ciuchy, sportową postawę młodzi promują. A rówieśnik patrzy i też chce być taki. Co w tym złego? W latach 90-tych w szkołach każdy chciał jarać szlugi, teraz jest alternatywa.
Ma na to wpływ nie tylko rosnąca liczba klubów bądź transmisji z walk MMA. Swoje robią przede wszystkim najpopularniejsze wśród młodzieży kultury. Moda na zdrowie wśród piłkarskich kibiców, promowanie zdrowej postawy przez część wykonawców muzycznych (bo część niestety nakręca na palenie marihuany, która jest przecież szkodliwa dla płuc i mózgu). Juras z Warszawy zrobił klip ze swoimi występami na zawodach kickboxerskich rymując na nim: „rób swoje – i nie patrz się na innych, jak ci coś nie wyjdzie to nie szukaj winnych” nakręcając młodzież by realizowała swoje marzenia. Uliczny styl, ale treścią nie jest to co się wielu niewtajemniczonym z ulicą kojarzy – nie ćpanie, nie picie, a ogarnięcie się. I dążenie do wyznaczonego celu. Celem jest by dotarło do nas, że to realizacja marzeń jest tym właściwym życiem, nie to co „robią wszyscy”. To co „robią wszyscy” jest wręcz anty życiowe i śmierdzi brakiem perspektyw z PRL-u (który nie jest tu bez winy, podobnie jak promocja „zdrowia” typu „MC Donald”).
Jak wspomniałem – sale wypełniają się też starszymi ćwiczącymi. Po prostu świetnie, wreszcie ludzie zaczynają rozumieć, że nie musi być tak nudno, pasywnie, szaro, przewidywalnie jak w standardowym życiu sąsiadów. Mija „trzydzieści” i siadają na tyłki. Nie ma czasu na marzenia, a jeśli już to ograniczają się one do dwutygodniowych wakacji z żoną gdzieś tam na „last minute”. W piłkę taki raczej grać nie wyjdzie, bo „jestem na to za stary”, „bo kondycja już nie ta”, ogólnie rzecz biorąc – przed trzydziestką kończy żyć. Mało to jest takich teraz? Jeszcze zakładają sobie konta na „Naszej klasie” i chwalą się (jak zauważył wspomniany Juras w swoim kawałku), że zarobili sobie przez rok pracy na wakacje. Pan z wąsem i brzuszkiem, w tle stos butelek, popielniczka i góry bądź morze. Gratulacje – udało ci się w życiu. Jedynym sportem jest skok po piwo i seria w ping ponga na fazie.
Jedną z alternatyw, by wakacje z rodziną stały się tylko jednym z wielu powodów do pochwalenia się szczęśliwym życiem, jest sport. Ćwiczą starsi i dochodzą do dobrego poziomu. „Bach”, „bach” w tarczę, którą trzymasz i lecisz parę metrów bo kopnął w nią „koleś który mógłby być twoim ojcem”. Widziałem na własne oczy, że wiek nie gra roli i, że niekoniecznie musisz skończyć z wielkim brzuchem i wąsem. Taki ojciec to złoto – co ma bowiem małolat z tatusia, który wróci z roboty i pije piwo? Ja sam w przeciągu kilku lat planuje dzieciaka i mam nadzieję, że będzie to chłopak, z którym będzie można poturlać się po żwirowym boisku czy poćwiczyć na jakimś sprzęcie. Co za klimacik w ogóle…Aż chce się żyć. Dziewczyny też ćwiczą na salach, żaden problem :-). Jak nie będzie chciał to trudno, ale chociaż na wywiadówkę nie przyjdzie grubas z wąsem.
Panowie z brzuszkami (ci od „Naszej klasy”) wytykają potem takich palcami. „Dziwak”, „nie może się pogodzić ze swoją własną starością”, „zachowuje się jak gówniarz” – gówno prawda. Tym samym wąsaczom głupio, że sami są jak drewno do tego z płucami wyglądającymi jak worki od odkurzacza. Kto by się nimi przejmował…Oczywiście w tym pokoleniu swoje zrobił też PRL, o czym nie można zapomnieć – zbyt wiele perspektyw im nie proponował. Przyzwyczaili się do szarości.
Zataczając koło – cieszy mnie wspomniana moda na sztuki walki wśród młodzieży. Być może to pokolenie będzie dzięki temu bardziej dynamiczne i zdrowsze. Będzie też posiadało czystszy umysł, bo sport odciągnie ich od telewizyjnej zgnilizny i używek. Wreszcie są perspektywy by sportowy styl życia, trzeźwość wyszły z cienia – by nie były czymś dziwnym, odchyłem, „fanatyzmem”.
na zdjęciu Todd Gimian, sXe i zawodnik MMA