Pisarz i publicysta Joakim Andersen wydał przed czterema laty książkę nowej alternatywnej prawicy. Twierdził w niej, że znajduje się ona na fali wznoszącej i zaczyna osiągać sukcesy. Teraz Andersen zauważa jednak jej załamanie, spowodowane przede wszystkim represjami ze strony liberalnego establishmentu.
Szwedzki publicysta był jednym założycieli tożsamościowego i nowoprawicowego think-tanku Motpol, natomiast w 2017 roku wydał książkę „Powstanie z gruzów. Prawica XXI wieku”. W publikacji wskazywał na swoiste odrodzenie „skrajnej prawicy”, która w tamtym czasie odnosiła spore sukcesy. Zresztą w dużej mierze za sprawą prezydentury Donalda Trumpa.
Rozwój „prawdziwej prawicy” miał kilka czynników, a wspomniana wygrana Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych była jednym z nich. Swoje dołożyła także aktywność w mediach społecznościowych. To właśnie w nich pojawiały się liczne treści uderzające w jej przeciwników politycznych, w tym również w tradycyjną prawicę.
W swojej książce Andersen przestrzegał jednocześnie przed zagrożeniami czyhającymi na „skrajną prawicę”. Wskazywał chociażby na działalność agentów służb specjalnych, co miało znaleźć potwierdzenie podczas styczniowego szturmu zwolenników Trumpa na budynek amerykańskiego parlamentu.
Przede wszystkim osłabienie ofensywy prawicy nastąpiło w wyniku działań liberalnego establishmentu. Nie wahał się on przed sięganiem po środki dotychczas niedopuszczalne w systemie demokratycznym. Rozległe represje po zwycięstwie Trumpa, wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej i innych „populistycznych sukcesach” odpowiadają za obecną kondycję alternatywnej prawicy.
Zdaniem Andersena trudno prowadzić współcześnie polityczną walkę, gdy nie ma się kont w mediach społecznościowych, a zamykane są również konta bankowe prawicowych inicjatyw. Paradoksalnie liberalny establishment poprzez swoją aktywność sam jednak podkopał zaufanie do własnego systemu.
Na podstawie: friatider.se, motpol.nu.