Wielkimi krokami zbliża się spotkanie prezydentów Rosji i Stanów Zjednoczonych, Władimira Putina i Joe Bidena. Przy tej okazji Putin zamierza interweniować w sprawie łamania praw człowieka w Ameryce. Ma być zaniepokojony zwłaszcza prześladowaniem działaczy prawicy, chociażby tych kwestionujących uczciwość ubiegłorocznych wyborów prezydenckich w USA.
Putin i Biden mają rozmawiać podczas rosyjsko-amerykańskiego szczytu w Genewie, który odbędzie się już 16 czerwca. Amerykański dziennik „The New York Post” donosi, że rosyjska głowa państwa jest gotowa naciskać na swojego amerykańskiego odpowiednika w sprawie przestrzegania praw człowieka w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza w odniesieniu do aktywistów prawicy.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zapowiedział zresztą, że jego kraj nie uznaje żadnych tematów tabu, dlatego jest gotów rozmawiać o wszystkich sprzecznościach we wzajemnych relacjach. Skoro więc Amerykanie są zainteresowani rosyjskim opozycjonistą Aleksiejem Nawalnym, to Rosjanie zamierzają nawiązać w Genewie do represji wobec amerykańskiej prawicy podważającej uczciwość ubiegłorocznych wyborów prezydenckich.
Moskwa bacznie śledzi między innymi procesy, które wytaczane są osobom uczestniczącym w styczniowym szturmie na waszyngtoński Kapitol. Zwolennicy byłego prezydenta Donalda Trumpa wdarli się wówczas do amerykańskiego parlamentu, po tym jak uczestniczyli w wiecu zorganizowanym przez ich faworyta. Łącznie Departament Sprawiedliwości USA poinformował o zatrzymaniu 440 osób biorących udział w tamtych wydarzeniach.
Według Rosjan Amerykanie wyolbrzymili znaczenie zamieszek z 6 stycznia, dlatego stosują nieproporcjonalnie długi czas zatrzymania osób podejrzewanych o łamanie prawa. We wcześniejszym oświadczeniu rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zauważyło, że osoby nigdy nie ścigane za żadne przestępstwa są zwalniane z pracy i blokowane w mediach społecznościowych, właśnie z powodu swoich prawicowych poglądów.
Na podstawie: nypost.com, friatider.se.