Chilijski prezydent Gabriel Boric odmówił przyjęcia listów uwierzytelniających od nowego ambasadora Izraela w Santiago, Gila Artzyeli. Ceremonia została odwołana przez chilijskie władze, bo w poprzedzającą ją noc izraelskie służby zabiły nastolatka na Zachodnim Brzegu. Wydarzenie przeniesiono z tego powodu na przyszły miesiąc.
Nowy izraelski ambasador przybył do Chile w lipcu. W czwartek miał natomiast złożyć listy uwierzytelniające u chilijskiego prezydenta, a nawet zdążył przybyć do pałacu prezydenckiego. Tam Artzyeli został jednak poinformowany przez urzędników, że nie zostanie przyjęty przez Borica. Ostatecznie ceremonia została przesunięta na październik.
Lewicowa chilijska głowa państwa zareagowała w ten sposób na doniesienia z Autonomii Palestyńskiej. W noc poprzedzającą zaplanowaną uroczystość zginął bowiem 17-letni Palestyńczyk, zastrzelony w czasie starć na Zachodnim Brzegu. Chile postanowiło więc potępić w ten sposób „zabijanie palestyńskich dzieci”, a ambasador Izraela został wezwany do chilijskiego resortu spraw zagranicznych.
Według medialnych doniesień Chilijczycy nie uznali jednak swojego postępowania za karę wobec Izraela. Decyzję Borica uznano jednak za bezprecedensowy afront i złamanie powszechnie obowiązującego protokołu dyplomatycznego.
Został on skrytykowany między innymi przez społeczność żydowską w Chile, która potępiła „poważny incydent dyplomatyczny”. W podobnym tonie wypowiedział się także Amerykański Kongres Żydów, wzywając Borica do przeprosin, gdyż w przeciwnym razie w izraelsko-chilijskich relacjach powstaną „nieodwracalne szkody”.
Nie pierwszy raz obecny chilijski prezydent krytycznie odniósł się do działań państwa syjonistycznego. Trzy lata temu jeszcze jako polityk opozycji dostał on list od społeczności żydowskiej, w którym zachęcano go do „bardziej integracyjnego” podejścia wobec Żydów. W odpowiedzi Boric zasugerował chilijskim Żydom, aby poprosili Izrael o „zwrot zagrabionego palestyńskiego terytorium”.
Na podstawie: timesofisrael.com, en.mercopress.com.