Jednym z głównych pozytywów wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej jest dla Brytyjczyków wzrost ich wynagrodzeń. Dzięki zmniejszeniu presji ze strony taniej siły roboczej z zagranicy muszą je podnosić zwłaszcza firmy działające w sektorze handlowym. Poza tym rządząca Partia Konserwatywna podwyższa składki na ubezpieczenia społeczne w celu poprawy jakości funkcjonowania państwa.

Robert Kimbell, przewodniczący Time Party, był jednym z najaktywniejszych działaczy na rzecz przegłosowania w referendum wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Niedawno napisał on w mediach społecznościowych, że Brexit ma kluczowy pozytyw w postaci wzrostu wynagrodzeń w wielu sektorach gospodarki. Zwłaszcza wśród handlowców i pracowników supermarketów.

Jest to głównie efekt zaostrzenia polityki imigracyjnej przez Brytyjczyków. Zmiana w tym kierunku spowodowała, że przedsiębiorstwa nie maja już dostępu do nieograniczonych zasobów taniej siły roboczej z państw unijnych. Poza tym od 2015 roku płaca minimalna na Wyspach Brytyjskich wzrosła o jedną trzecią i wynosi dzisiaj 8,91 funta na godzinę.

Najmniejsza dopuszczalna stawka będzie zresztą wzrastała dalej. W kwietniu ma ona zostać podniesiona do poziomu 9,50 funta i w przeliczeniu na euro będzie ona wyższa niż we Francji.

Komentarze dotyczące wzrostu płac pojawiły się po zapowiedziach niektórych hipermarketów. Chociażby sieć Sainsbury’s ogłosiła, że wszyscy jej pracownicy otrzymają podwyżkę podstawowej stawki godzinowej do co najmniej 10 funtów w całym kraju. Wzrost wynagrodzenia obejmie tym samym około 150 tys. pracowników koncernu.

Sainsbury’s twierdzi, że w ten sposób zamierza inwestować w swoich pracowników, aby pokazać im jak bardzo sieć ceni ich codzienną pracę mającą na celu zaspokojenie potrzeb zgłaszanych przez klientów. Dodatkowo koncern pracuje nad ulepszeniem programu rabatowego na zakupy dla zatrudnionych przez siebie osób.

Kanclerz skarbu Rishi Sunak z Partii Konserwatywnej zapowiedział natomiast podwyżkę składek na ubezpieczenia społeczne. W ten sposób rząd Borisa Johnsona zamierza kontynuować politykę inwestowania w sektor publiczny, w tym zwłaszcza w zaniedbaną opiekę zdrowotną. Sunak odpiera zarzuty krytyków podkreślając, że wiele rodzin latami czeka na zabiegi.

Na podstawie: express.co.uk.