Skala zmian wymaganych przez „Krajowy Plan Odbudowy” jest ogromna i oznacza choćby rezygnację z reformy wymiaru sprawiedliwości. Podsekretarz stanu w resorcie dyplomacji, Paweł Jabłoński, przyznał jednak w przypływie emocji, że porozumienie z Komisją Europejską zostało zaakceptowane, bo w przeciwnym razie Prawo i Sprawiedliwość mogłoby przegrać wybory.
Otrzymanie pieniędzy z „Krajowego Planu Odbudowy” zostało uzależnione od przyjęcia przez rząd Mateusza Morawieckiego tak zwanych „kamieni milowych”. Wśród nich znalazło się między innymi wycofanie reformy sądownictwa, nałożenie nowych podatków czy danin, a nawet zmiana regulaminu Sejmu, Senatu i Rady Ministrów pod dyktando Unii Europejskiej.
W niedzielnym wpisie na Twitterze credo rządowej polityki względem Brukseli nakreślił podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jabłoński uspokajał w nim, że nie należy bać się wspomnianych „kamieni milowych”, ponieważ dzięki nim zrealizowane zostaną cele dotyczące wzrostu poziomu życia oraz… „wzrostu siły politycznej naszego państwa”.
Przyznał on jednocześnie, że kontrowersyjne reformy „i tak byłyby wdrażane”, ale teraz przynajmniej będą one finansowane przez unijny „Krajowy Plan Odbudowy”. Fundusze z jego tytułu oceniane są zaś na blisko 36 mld euro.
Dużo ciekawsza wydaje się jednak szczerość Jabłońskiego. Stwierdził bowiem, że odrzucenie unijnego dyktatu byłoby jednoznaczne z „rezygnacją z wielu inwestycji” i „ograniczeniem programów społecznych”, a to doprowadziłoby do „utraty władzy przez Prawo i Sprawiedliwość”.
Na podstawie: twitter.com/paweljablonski.
Zobacz również: