Regionalny parlament Walonii sprzeciwił się ratyfikowaniu przez Belgię kompleksowej umowy gospodarczo-handlowej (CETA), którą chcą zawrzeć między sobą Unia Europejska oraz Kanada. Walońscy politycy zostali skrytykowani przez swoich flamandzkich odpowiedników, a do zmiany decyzji tamtejszego premiera ma przekonywać prezydent Francji.
Zdecydowana większość deputowanych zasiadających w regionalnym parlamencie Walonii sprzeciwiła się kompleksowej umowie gospodarczo handlowej czyli CETA, która od kilku tygodni elektryzuje opinię publiczną w wielu państwach należących do Unii Europejskiej. Politycy z tej części Belgii stworzyli ponadpartyjny front przeciwko porozumieniu między UE i Kanadą, bowiem przeciwko ratyfikacji tej umowy przez Belgię głosowali socjaldemokraci, chrześcijańscy demokraci, ekolodzy oraz przedstawiciele skrajnej lewicy. Ich wspólnym mianownikiem jest chęć ochrony naturalnego dziedzictwa Walonii w postaci jej modelu społecznego, gospodarki i rolnictwa. Stąd też walońscy politycy wezwali obie strony negocjacji do przeprowadzenia prawdziwego procesu negocjacyjnego, który ma być demokratyczny i integracyjny.
Decyzja francuskojęzycznej części Belgii może oznaczać spore kłopoty dla całej Unii, ponieważ zgodnie z belgijską konstytucją międzynarodowe porozumienia mogą być ratyfikowane przez rząd federalny tylko wtedy, gdy zostaną one zaakceptowane przez wszystkie regionalne parlamenty i społeczności językowe. Właśnie dlatego przekonywać do zmiany decyzji chcą przekonywać walońskich polityków czołowe postaci francuskiego życia politycznego, na czele z prezydentem Francoisem Hollande’m oraz premierem Manuelem Vallsem.
UE i Kanada powoli przygotowują się już do podpisania porozumienia CETA, które będzie korzystne zwłaszcza dla ponadnarodowych korporacji, bowiem będą mogły one sądzić się z państwami w specjalnych trybunałach arbitrażowych. Brukselscy urzędnicy zaplanowali już uroczystość podpisania umowy na 27 października.
Na podstawie: lemonde.fr, lefigaro.fr.