Ujawnienie przez Edwarda Snowdena skali inwigilacji nie tylko własnych obywateli przez Stany Zjednoczone z pewnością należy uznać za godne pochwały wydarzenie. Sama książka byłego pracownika amerykańskich służb nie ma już takiej wagi, choć można znaleźć w niej sporo ciekawych informacji. Zwłaszcza dotyczących sposobów gromadzenia danych przez Amerykanów, a także zagrożeń wynikających z rozwoju nowoczesnych technologii.
Biorąc do ręki „Pamięć nieulotną” trzeba mieć świadomość, że jest to książka autobiograficzna. Miejscami trzeba więc liczyć się z koniecznością przebrnięcia przez mało fascynujące przemyślenia autora. Szczególnie dotyczące jego życia prywatnego oraz dzieciństwa. Dodatkowo dla niektórych problemem może być spore ego Snowdena. Trzeba jednak pamiętać, że osiągnął on wiele w relatywnie młodym wieku, stając się jednym z najważniejszych pracowników technologicznego zaplecza amerykańskich służb.
Jednocześnie nie można jednoznacznie krytykować niektórych rozległych wątków z dzieciństwa, które niezwykle starannie opisuje były pracownik amerykańskiej Narodowej Służby Bezpieczeństwa (NSA). Zwłaszcza młodsi czytelnicy mogą bowiem na jego przykładzie prześledzić ewolucję sieci internetowej. Po pierwsze, stała się ona kluczowa w życiu Snowdena, gdy w Polsce była absolutnym luksusem. Po drugie, autor omawianej publikacji zyskał dostęp do Internetu, kiedy był on zarówno miejscem nieskrępowanej wymiany myśli, jak i oferował dużo więcej wartościowych i zarazem wiarygodnych treści.
Obecnie, przynajmniej teoretycznie, dostęp do niego może zyskać każda osoba na świecie. Z jednej strony pozwala to na dotarcie do większej ilości osób przez media oferujące alternatywne informacje. Z drugiej znacząco ułatwia inwigilację obywateli, a przecież dzięki ujawnieniu informacji o skali tego procederu o Snowdenie usłyszał cały świat. Tym samym technologie mające ułatwiać nam życie, tak naprawdę stają się korzystne przede wszystkim dla służb specjalnych oraz kapitalistów próbujących sprzedawać swoje kolejne produkty.
Warto w tym miejscu podkreślić, że Snowden nie należy do zwolenników teorii spiskowych. To bardzo ważne w dobie zalewania internetu wieloma teoriami spiskowymi, których autorzy tak naprawdę kompromitują logiczne docieranie do „drugiego dna” działań rządów i koncernów. Były pracownik CIA i gigantów technologicznych zdaje sobie zresztą z tego sprawę, dlatego kilkukrotnie odcina się od środowisk tego typu. Mając zresztą dostęp do supertajnych informacji wspomina, że osoby przekonane chociażby o kontaktach Amerykanów z UFO byłyby raczej zawiedzione zawartością archiwów służb specjalnych.
Niezwykle ciekawy wydaje się być wątek dotyczący pracy Snowdena w prywatnych koncernach technologicznych. Amerykanie w swoim dążeniu do prywatyzacji wszystkich usług poszli bowiem tak daleko, że… olbrzymia część osób zatrudnionych przez służby wcale w nich nie pracuje. Są zatrudnieni przez firmy zewnętrzne, stąd poufne i tajne dane mogą bez problemu trafić do prywatnych przedsiębiorców.
Z pewnością po „Pamięci nieulotnej” można było spodziewać się sporo więcej. Jest ona jednak (nie)zwykłą autobiografią jej autora, który nie ujawnia w niej żadnych wielkich sensacji. Książka pozwala więc prześledzić podstawowe sposoby funkcjonowania amerykańskich służb, a także zapoznać się z metodami gromadzenia przez nie danych. Trzeba zresztą pamiętać, że Snowden wbrew stawianym mu zarzutom nie ujawnił żadnych informacji dotyczących bezpieczeństwa samego państwa, zaś te mogłyby rzeczywiście stanowić sensację. Wówczas informatyk mógłby jednak odwrócić uwagę od problemu samej inwigilacji społeczeństwa.
M.