Jair Bolsonaro jako pierwszy w historii prezydent Brazylii odwiedził Węgry. Wraz z tamtejszym premierem Viktorem Orbánem podpisał szereg umów o współpracy obu państw. Brazylia i Węgry mają w ten sposób tworzyć „koalicję zdrowego rozsądku”, broniącą między innymi prześladowanych chrześcijan oraz sprzeciwiającą się szkodliwym procesom migracyjnym.

Poza węgierskim premierem z brazylijskim prezydentem spotkał się jego węgierski odpowiednik János Áder. Dodatkowo w podróży do Budapesztu towarzyszyli Bolsonaro brazylijscy ministrowie spraw zagranicznych oraz obrony narodowej. Podpisali oni ze swoimi węgierskimi partnerami szereg umów o współpracy wojskowej, pomocy humanitarnej i gospodarki wodnej.

Orbán podkreślił, że Brazylia jako piąty najludniejszy kraj na świecie jest najważniejszym partnerem Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego. Zwrócił także uwagę na znaczenie Brazylii w światowej gospodarce. Ponadto węgierski premier podziękował brazylijskiemu prezydentowi za zaangażowanie w utrzymanie pokoju na świecie. Bolsonaro dzień wcześniej prowadził bowiem rozmowy w Rosji.

Zdaniem węgierskiego premiera widoczne są ideologiczne podobieństwa między rządami obu państw. Węgry i Brazylia tworzą „koalicję zdrowego rozsądku”, bo sprzeciwiają się paktowi migracyjnemu Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wspólnie występowały więc przeciwko przyjęciu tej skrajnie pro-imigracyjnej agendy, przyjętej w Maroko w 2018 roku.

Budapeszt i Brasilia zamierzają ponadto współdziałać w zakresie pomocy coraz bardziej prześladowanym na świecie chrześcijanom. Wspólnota poglądów obu stolic widoczna jest także w podejściu do obrony normalnej definicji rodziny i małżeństwa.

Bolsonaro nazwał z kolei Węgry „małym starszym bratem”, który podziela z Brazylią poglądy na podstawowe wartości. Chodzi w tym aspekcie o kwestie Boga, domu, rodziny i wolności. Poza tym brazylijski prezydent relacjonując wizytę w Moskwie podkreślił, że wojna nie leży w niczym interesie, bo będzie ona porażką dla każdej ze stron.

Na podstawie: magyarnemzet.hu, telex.hu.

fot. Marcos Correa / flickr.com.