Władze Nowego Jorku zdecydowały się na usunięcie statuy Thomasa Jeffersona z miejskiego ratusza. Jeden z autorów Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych został uznany za postać kontrowersyjną, bo miał być odpowiedzialny za handel niewolnikami. Pomnik zaczęła wzbudzać kontrowersje po słynnych wydarzeniach w Charlottesville z sierpnia 2017 roku.

Decyzję o przeniesieniu monumentu przedstawiającego jednego z ojców-założycieli Stanów Zjednoczonych została podjęta przez miejską komisję projektową. Przez kilka godzin ekipa robotników usuwała więc ważący 884 funtów i mierzący siedem stóp pomnik, znajdujący się przez blisko 187 lat w pomieszczeniach rady miejskiej w ratuszu Nowego Jorku.

Pochodząca z 1833 roku statua zostanie teraz wypożyczona Nowojorskiemu Towarzystwu Historycznemu na okres najbliższych 10 lat. Instytucja zamierza eksponować ją w holu swojego budynku. Wypożyczenie pomnika Towarzystwu było krytykowane przez część radnych, bo jako prywatna instytucja pobiera ono 22 dolary za wstęp do swojej siedziby.

Dyskusja na temat konieczności usunięcia posągu współautora Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych rozpoczęła się jesienią 2017 roku. Była ona reakcją na wydarzenia z Charlottesville z sierpnia 2017 roku, gdy na ulicach tego miasta starli się zwolennicy prawicy i „antyfaszyści”, a pod kołami samochodu zginęła jedna z aktywistek skrajnej lewicy.

Jefferson już wcześniej był przedmiotem ataków ze strony ruchów „antyrasistowskich”. Twierdzą one, że ojciec-założyciel USA handlował niewolnikami i miał ich łącznie blisko 600. W 2000 roku historycy zaczęli natomiast sugerować, iż spłodził on dzieci z niewolnicami na swojej plantacji pod Charlottesville.

Przeciwnicy usunięcia pomnika Jeffersona sugerowali, aby po prostu przenieść go w mniej reprezentatywne miejsce nowojorskiego ratusza. Całkowite pozbycie się statuy może być bowiem niezrozumiałe dla mieszkańców miasta.

Na podstawie: theguardian.com, nypost.com.

Zobacz również: