Po przeczytaniu o tyleż ciekawego, co kontrowersyjnego(dla mnie) artykułu o nacjonaliźmie na stronie Autonom.pl czuję się na siłach i w obowiązku do rozbudowania nieco tematu, dostrzegając -czy to nieścisłości, czy może niedopowiedzenia w tekście oryginalnym…Nie da się ukryć, iż często wnioski moje mają charakter polemiczny…Cóż,jeśli jest to polemika ,to na pewno życzliwa,oczywiście- w granicach mojego konserwatyzmu…Do dzieła więc…
Autor tekstu debatuje nad słowami- patriotyzm i nacjonalizm, zastanawiając się, które z którego wynika , i jakie z tych słów- wartości, ma pojęcie szersze…Patriotyzm niekoniecznie musi być nacjonalistyczny,to prawda…Jednak w jakimś niezbędnym stopniu odnosi się do pojęcia narodu,chociażby historycznie wyprowadzając jego tożsamość ,ze zbioru wspólnych wydarzeń, wartości ,którymi kierowali się przodkowie ,działając w interesie państwa i narodu przecież. Tak więc patriotyzm nieudawany ma wiele wspólnego z narodem i nacjonalizmem…
Czy nacjonalizm z kolei może istnieć bez patriotyzmu…?Wersja nowoczesnego nacjonalizmu kreowana przez autora jest opcją idealistyczną i -taką ,jaka została zaprezentowana- może funkcjonować w oderwaniu od rzeczywistości-co znaczy również w oderwaniu od korzeni-tradycji, historii, wspólnych wartości-tworzących patriotyzm…Przyznam jednak ,iż nie wyobrażam sobie takiego funkcjonowania narodu ,w którym plemię istnieje, bez subiektywnego często postrzegania własnej historii…A to z uwagi na ludzką naturę, która z kolei jest nastawiona na rywalizację i wieczne dowartościowywanie tego co sam człowiek stworzył i osiągnął- a więc i własnej historii i organizmu państwowego, prawa, systemu ,moralności…
Opieranie politycznych doktryn na międzynarodowym braterstwie ludzi również nie budzi zaufania, tudzież nie wyprowadza perspektyw na przyszłość…Dlaczego i z jakiej przyczyny nagle ludzie mieliby stać się sobie bliscy i zacząć dogadywać ponad systemami…?…Skoro nigdy tak nie było ,a jedyne dogadywanie się międzyludzkie miało właśnie miejsce w obrębie narodów…I ta granica wydaje się być najbardziej optymalną i pojemną -do zaakceptowania…Natomiast tworzenie idei nacjonalistycznych na bazie nadziei na wspólnotę narodowców z różnych, często wrogich sobie krajów nie brzmi wiarygodnie w najmniejszym stopniu…
Autor tekstu z jakiegoś powodu dziwnie zaszufladkował pojęcie patriotyzmu ,jako umiłowania ziemi…Co to znaczy…?Kierując się takim tokiem myślenia musimy dojść do wniosku, założyć, że również patriotą jest ten, któremu obojętne jest jakie państwo włada jego ukochanymi ziemiami, byle na tych obszarach działo się dobrze…Samo ukochanie ziemi budzi więc jedynie skojarzenia czysto chłopskie, ludowe i plebejskie…Nie wystarczy kochać ziemi, trzeba kochać też naród, ludzi- by być patriotą!
Kolejną sprawą wartą poruszenia i kontrargumentacji jest język…Używanie słowa -szowinizm bardzo wyraźnie wpisuje się w lewicowo zniekształconą wizję świata…Słowo to, podobnie jak np. tolerancja jest jednoznacznie kojarzone z lewicową(semicką?) nagonką na wartości tradycyjne i na tradycyjne pojęcie narodu i- jako takie nie powinno być używane ,gdyż służy do wyszydzania, jest słowem -kluczem, modelującym od razu, na początku opinię niezorientowanego czytelnika…Nie jest to problem merytoryczny, jednak pozwoliłem sobie go zaznaczyć- nie ułatwiajmy naszym wrogom…
Wracając de meritum- W tekście opisywanym brakuje mi jakoś jednoznacznie zdefiniowanego tzw. dobra nacji, o którym pisze autor…?…Bo jeśli nie jest tym dobrem dalsze budowanie wspólnoty na bazie chlubnej historii, tradycji, korzeni, na ziemiach ,bardziej lub mniej- historycznie- etnicznych…Jeśli nie jest tym dobrem takie dbanie o przyszłość pokoleń, by te mogły czerpać pozytywne wzorce i przykłady z przeszłości- ku dobrej przyszłości nacji…?…Co jest tym dobrem w takim razie…?…Nie do końca jest to wyłożone w tekście,co stwarza wrażenie dążenia do z góry ustalonej tezy…A takie widzenie problemu na pewno ani nikomu nie pomoże, ani nie doda racji, tudzież nikogo nowego nie przekona…Bez urazy, mówię życzliwie…nie da rady jednak pewnych mankamentów nie wyłożyć…
Zdecydowanie zgadzam się ze szkodliwym oddziaływaniem i zniewoleniem człowieka przez tzw system- problem poruszony w tekście…To prawda, w dzisiejszych czasach , w sposób mniej ,lub bardziej zawoalowany, acz coraz bardziej agresywnie zmusza się ludzi do poddania globalnemu ,ponadnarodowemu kartelowi „tych ,co wiedzą lepiej”… Zauważcie- ideologie lewicowe, polegające na „buncie” , „równości” „sprawiedliwości społecznej” już z założenia odrzucają tradycyjny system wartości ,oparty na chrześcijaństwie. Mało tego- również i wiele z nazwy prawicowych doktryn i tendencji bawi się w budowę, nowego ,lepszego świata bez przeszłości, bez tradycji, bez religii…Za to z wszechobecnym dyktatem właśnie tych „światłych”, „co wiedzą lepiej”…Czy nie mamy tu do czynienia z pewnym politycznym zagubieniem, wpadaniem w -wywołane terrorem poprawności ,lewicowe pułapki…?Prawda jest zaś taka, że nie ma alternatywy na budowanie świata w dążeniu do dobra- bo właśnie o to dobro głównie chodzi w tradycyjnych wartościach…Ci co odrzucają tradycje są w gruncie rzeczy obrzydliwymi obłudnikami, często zbrodniarzami- chcącymi zawładnąć „wszystko dla siebie”- bez żadnych zasad i bez mówienia prawdy „ludowi”…Takie coś- nachalne i na maksa agresywne mamy okazję obserwować teraz…Na pewno istnieje szansa na złamanie tego dyktatu ale…
Po pierwsze- Wszystko ma swój czas…Nie ma co wierzyć w samodzielne wykreowanie wniosków przez ludzkość i pokojowe przejście do „czegoś nowego”…Jeśli zaś tzw system stanie się opresyjny nie do zniesienia…To właśnie zostanie zniesiony…Jednak nie odbędzie się to na zasadzie porozumienia i „rozumowego” przejścia, a na zasadzie wojny…Tego ostatecznego przedłużenia polityki, tej jedynej, naturalnej drogi, jaką zna ludzkość, która nieobca jest również naturze…Po drugie- niestety nieodparcie pojawia się skojarzenie idealistycznych tendencji autora tekstu -Próba stworzenia czegoś …nie wiem…międzynarodówki nacjonalistycznej, czy też pokojowego współistnienia narodów…Kojarzy mnie się to jednoznacznie z ideą pacyfizmu…Która to rzecz powstała, jak się później okazało z podjudzenia służb specjalnych Moskwy(dygresja)…Ale nie to najważniejsze-Pacyfizm też bazował na idealiźmie i wierze naiwnych ludzi na wyrzeknięcie się przemocy i budowę lepszego świata..Praktyka zaś jest taka, że ten ,co jest słaby zostanie wykorzystany i pokonany, przez mniej idealistycznie nastawionych konkurentów…Dlatego też ja osobiście nie wierzę w szansę porozumienia nacjonalistycznego różnych narodów, gdyż nacjonalizm- w swej podstawowej istocie- wyczerpuje w pełni ludzkie możliwości istnienia w grupie…Nie stworzymy na uczciwych zasadach już nic szerszego ,ponad pojęciem narodu…I właśnie dlatego narody muszą i będą ze sobą konkurować…A kluczem do wzajemnego szacunku i jako takiej uczciwości są zasady, moralność, etyka…Które to cechy z kolei najpełniej wykłada religia…A jako ,że mówimy o Europie na pewno nie wchodzi w grę islam, buddyzm czy inne gusła…Europejskie tożsamości narodowe na przestrzeni historii kształtowane były przez chrześcijaństwo….Europejska cywilizacja, z kolei ,ukształtowała cały świat- też chyba nie bez powodu…?
I tutaj chcę poruszyć kolejny mankament tekstu ,który polemicznie omawiam…Pojęcie nacjonalizmu jest dość złożone i również w tej ideologii istnieją różne opcje…Jeśli dobrze rozumiem, autor ,tudzież animatorzy portalu nazywają siebie nacjonalistami autonomicznymi…?…Ja nie jestem obdarzony w tej kwestii specjalną wiedzą, proszę więc o wybaczenie pewnej ignorancji …Jednak znowu- Nie do końca rozumiem jakimi metodami i do jakich konkretnych rozwiązań, czy alternatyw ma dążyć autonomiczny wariant…?Znane mnie pojęcia nacjonalizmu to np. nacjonalizm konserwatywny, czy nacjonalizm chrześcijański…Czy też może synteza tych dwu, do której mi najbliżej…Te ideologie opierają się właśnie na tradycyjnym pojmowaniu idei państwa i narodu, na wartościach kulturowych wypracowanych przez przeszłe pokolenia i na wartościach moralnych ,których uczy religia…To te podwaliny stworzyły Europę i jej cywilizację…Oczywiście- jak każda doktryna formowana przez człowieka, tak również i nacjonalizm konserwatywno- chrześcijański nie jest w praktyce czymś idealnym…Wiadomo- tam gdzie jest ułomny człowiek, tam nigdy nie zaistnieje ideał…I właśnie dlatego mamy niezmienne idee, oparte na wyrobionych wzorcach etycznych- by do nich dążyć i ciągle starać się postępować lepiej, patrząc na siebie krytycznie…Tego typu moralność w polityce ukształtowana została przez chrześcijaństwo…Szczerze- nie widzę żadnej alternatywy dla wzorców konserwatywnych…Choć może chciałbym widzieć…Jednak nie chodzi o to ,co kto by chciał, a o to co kto i do czego jest zdolny…Tak więc, reasumując- Fajnie byłoby widzieć szczerych i obiektywnych ,pokojowo nastawionych narodowców, z różnych krajów, tworzących nowy, zupełnie inny i lepszy świat…Jest to jednak utopia, przykro więc stwierdzić ,iż szkoda jest na rozwijanie takich ideologii energii…A działać przecież trzeba- w obliczu nihilistycznej ofensywy „systemu”.Zamiast marzeń więc- zasady, etyka i „przyzwoitość” w polityce!…W życiu też zresztą…
Europa wolnych narodów, o której pisze autor tekstu jest możliwa i nawet w pewnym zakresie już istniała…Europa wolnych narodów to Europa ukształtowana na zasadzie- pax romanum- jakiejś ,realnej presji siły i jakiejś rzeczywistej równowagi sił ,tudzież nieopłacalnego ryzyka strat…Kontynent na którym „nie opłaca się” prowadzić wojen…I tu przyznam rację autorowi- Często…czasem w narodach podsyca się …ale nie żaden szowinizm, tylko zwykłą nienawiść do drugiego narodu,człowieka….I to jest szkodliwe i złe…Jednak i to bierze się po prostu z małego kalibru ludzi, będących u szczytów władzy i ich nieposzanowania zasad…które przecież oficjalnie wyznają…Tak, to prawda ,że żołnierze Hitlera mieli na swych pasach napis- Gott mit uns…I tak, to prawda ,że Stalin mordował miliony ludzi z hasłami pokoju, przyszłego ładu i „lepszego świata”…Żadna jednak z tych idei ,tak szumnie głoszonych nie była ideą naprawdę ,szczerze wyznawaną przez głosicieli…I patrzcie- W rzeczywistości chodzi o to, jak każdy człowiek będzie w stanie spojrzeć na siebie i siebie samego ocenić…?…Czy pozna uczciwe zasady ,pozwalające wyznaczyć kryteria „dobrego życia”- bez wywoływania konfliktów i czynienia zła .Świat zmieniać trzeba od siebie i w sobie…Ja tu nie mówię o pacyfiźmie, broń Boże…Mówię o tradycyjnych zasadach ,od których nie ma odwrotu i nie ma alternatywy…Szczerze- Mówienie prawdy w polityce skończyło się ,gdy skończyły się monarchie. Konieczność wiecznego mówienia o uszczęśliwieniu ludu- do tego ludu,zastąpiła rzeczywiste pożyteczne działania- bez mówienia…Instynkt stadny ,politykierstwo, populizm, zastąpiły prawdziwe zasady noszone w sercu…Żyjemy w czasach zakłamania do potęgi n!…Taki jest właśnie „system”…
Aby go złamać potrzeba nie tyle tworzenia nowych doktryn politycznych, ile po prostu prawdziwego powrotu do starych, tradycyjnych wartości, takiego powrotu, nie na pokaz i8 nie do kamery a autentycznej odnowy moralnej…Tak,by było jak w Biblii- Tak,znaczy tak, nie znaczy nie…Proste…A jakże niemożliwe dziś w dobie PR i medialnego tumanienia…Nie potrzeba nam mówić ludziom tego co chcą usłyszeć, nie potrzeba nam rzesz zwolenników…Potrzeba nam Prawdy i prawdziwej Wiary w to co robimy…Wiem ,że to brzmi irracjonalnie i nieżyciowo…Wiem też jednak ,że czas i historia takie właśnie są…W najmniej spodziewanym momencie, potrafią takie zakręt, jakiego żaden człowiek nie jest w stanie przewidzieć…
Potrzeba jest dziś złamać dyktat kłamstwa i stworzyć nowy standard w polityce- Polityk ,czy nawet aktywista uliczny nie muszą stosować tricków i zdobywać poklasku nieprawdą…Wyłóżmy ludziom często brutalną i gorzką, ale jednak prawdę i poprzyjmy ją szczerością intencji oraz tradycyjnymi wartościami ,pokazanymi takimi ,jakie one są- bez przekłamań…Wierzę, że wówczas naprawdę powstanie coś, wyczekiwanego od dawna…
P.S.
Może źle ,że na końcu, jednak analizując moją wypowiedź proszę o trochę szersze spojrzenie na politykę i historię, nie zamykanie się w jednej definicji…Łatwiej będzie wyprowadzić konstruktywne wnioski.
Goły
Tekst zamieszczony w wersji oryginalnej (red.)