Premier Mateusz Morawiecki odbył wczoraj rozmowę telefoniczną ze swoim izraelskim odpowiednikiem, Benjaminem Netanjahu, a tematem konwersacji była oczywiście nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która daje instrumenty do walki z określeniem o „polskich obozach zagłady”.  Z lakonicznych komunikatów obu stron dowiadujemy się, iż szef polskiego rządu zamierza „otworzyć bezpośredni dialog” i „dojść do kompromisu”.

Jako pierwsze o telefonicznej rozmowie Morawieckiego z Netanjahu poinformowały izraelskie media. Dziennikarz Barak Ravid ze stacji 10 News napisał na Twitterze, że obaj politycy „rozmawiali o kontrowersyjnym polskim prawie holocaustu” (sic!) oraz ustalili, iż rozpocznie się dialog pomiędzy grupami z obu krajów. Niedługo potem fakt odbycia konwersacji telefonicznej potwierdziła kancelaria syjonistycznego szefa rządu, która napisała, że „w kwestii prawodawstwa obaj zgodzili się na otwarcie bezpośredniego dialogu między zespołami obu krajów, aby spróbować osiągnąć porozumienie”.

Głos zabrała również rzeczniczka polskiego rządu. Joanna Kopcińska również na Twitterze napisała, iż Morawiecki i Netanjahu „potwierdzili, że potrzebny jest dialog w celu wyjaśnienia przygotowanych w naszym kraju przepisów”, ale jednocześnie napisała, że „dialog nie będzie dotyczył suwerennych decyzji polskiego parlamentu”.

Dzisiaj rano sprawę skomentował sam Morawiecki. Miał on powiedzieć Netanjahu, iż potępianie fałszywych świadectw na temat Holocaustu, ale „nakazuje całemu uczciwemu światu nie tylko czczenie pamięci pomordowanych, ale również stanowcze potępianie fałszywych świadectw”. Morawiecki twierdzy przy tym, że jego izraelski odpowiednik miał zgodzić się co do krzywdzącego charakteru określeń o „polskich obozach śmierci”, także po wspomnieniu o podobnej ustawie obowiązującej w Izraelu.

Na podstawie: wpolityce.pl, wp.pl.