W marcu dobiegły końca grupowe zwolnienia w fabryce należącej do Fiat Auto Poland. W konsekwencji pracę straciły aż 1934 osoby. Aktualnie okazuje się jednak, że redukcja pracowników na taką skalę mijała się z celem.
Bezpośrednio po uszczupleniu kadry pracowników okazało się, iż zaczęło brakować rąk do pracy. W efekcie rozpoczęła się fizyczna eksploatacja tak charakterystyczna dla międzynarodowych koncernów i korporacji. W ich koncepcji zatrudnieni pracownicy są jedynie siłą roboczą bądź zasobami ludzkimi.
Pierwszym krokiem była praca w nadgodzinach. Kolejnym tydzień pracy trwający 6 dni. Wbrew zapowiedziom ze strony kadry zarządzającej, która dniami wolnymi w długi weekend miała pracownikom zrekompensować pracę ponad ludzkie siły – zatrudnieni musieli się stawić w fabryce w dniach 29 i 30 kwietnia. Naczelnym argumentem postępującej eksploatacji ma być rosnąca liczba zamówień ze strony kontrahentów.
Pracownicy w następstwie dramatycznej sytuacji coraz głośniej zaczęli wyrażać swój sprzeciw. Narzekali głównie na maksymalne przeciążenie pracą. Wówczas dyrekcja zgodziła się na ponowne zatrudnienie 150 pracowników. Jak przekonują liderzy związkowi Solidarności, wątpliwe by znacząco poprawiło to sytuację w tyskiej fabryce.
na podstawie: solidarnosc.org.pl