Pod koniec przyszłego tygodnia Liban rozpocznie wysyłanie uchodźców z Syrii z powrotem do ich ojczyzny. Władze w Bejrucie zamierzają miesięcznie odsyłać blisko 15 tysięcy Syryjczyków szukających dotąd schronienia przed wojną. Akcja jest krytykowana przez Organizację Narodów Zjednoczonych i ruchy praw człowieka, bo ich zdaniem w Syrii wciąż nie jest bezpiecznie.
Libański prezydent Michel Aoun ogłosił na Twitterze, że pod koniec następnego tygodnia jego kraj wznowi odsyłanie Syryjczyków z powrotem do ich kraju. Polityk co prawda nie podał żadnych szczegółów, ale jego zapowiedzi zostały rozwinięte szefa libańskich służb bezpieczeństwa, Abbasa Ibrahima.
Według udzielonych przez niego informacji, powroty do Syrii będą dobrowolne i oparte o mechanizm zastosowany po raz pierwszy w 2018 roku. Został on jednak przerwany z powodu pandemii koronawirusa, dlatego teraz proces odsyłania syryjskich uchodźców zostanie wznowiony. Do swojej ojczyzny powrócą tym samym osoby, które same się do tego zgłoszą.
Libański minister ds. przesiedleńców, Issam Charafeddine, już w lipcu ogłosił nowy plan wysiedlania Syryjczyków do ich ojczyzny. Przewiduje on odsyłanie miesięcznie blisko 15 tys. syryjskich obywateli, bo zdaniem rządu w Bejrucie sytuacja w Syrii została opanowana.
Inne zdanie na ten temat mają jednak ONZ i organizacje praw człowieka. Według nich warunki w Syrii wciąż są trudne i nie pozwalają na masowy powrót uchodźców do ich domów. Część z Syryjczyków, którzy w latach 2017-2021 powrócili do kraju z Libanu i ?Jordanii, miała zostać bowiem poddana prześladowaniom.
Obecnie na terytorium Libanu przebywa około 1,5 miliona uchodźców z Syryjskiej Republiki Arabskiej. Jednym z następstw ich pobytu jest ogromny kryzys finansowy, z powodu którego Liban stał się de facto państwem niewypłacalnym.
Na podstawie: middleeasteye.net.