Janusz Korwin-Mikke szkodzi swoimi wypowiedziami i nie jest to żadna nowość. Nic w tej kwestii nie zmienia się od trzech dekad, o czym narodowcy powinni doskonale wiedzieć. W tej kampanii Konfederacji najbardziej zaszkodziło jednak zmiękczanie przekazu, wicie się w wielu sprawach, a przede wszystkim infantylizm obwoźnego sprzedawcy piwa i gumowy kręgosłup Przemysława Wiplera.

Oczywiście, można znaleźć proste przykłady na skuteczność infantylnego podejścia do kampanii. Zapewne najlepszym z nich jest mandat uzyskany przez polityka Nowej Lewicy, wieszającego swoje banery ze zdjęciami piesków. Nie mówiąc już o reszcie „fajnoPolaków” spod znaku Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi.

Problem w tym, że nie tego oczekuje zorientowany na prawo wyborca, który zwyczajnie gardzi „fajnopolackim” infantylizmem. Nie tego chce wyborca przekonywany przez wiele lat do projektu „ideowej prawicy”. Tymczasem dostał on bieda-show zajmującego się głównie swoją kieszenią Sławomira Mentzena, publikującego filmiki na TikToku i po wychlaniu czteropaka niedającego rady w pojedynku z Ryszardem Petru, nie należącym przecież do żadnych tuzów intelektu.

Wyborca Konfederacji, nawet jeśli nie zgadzamy się z częścią jego poglądów, nie potrzebuje również rozmydlania przekazu. „Ideowa prawica” pod kierunkiem Mentzena, Wiplera i Krzysztofa Bosaka stała się zaś partią centrową, czyli de facto ugrupowaniem dla nikogo. Nie zyskała więc żadnych centrowych wyborców, a zniechęciła sporą część swojego dotychczasowego elektoratu.

W wielu kwestiach nie było bowiem wiadomo, o co tak naprawdę chodzi. Konfederacja zmieniała swój przekaz pod sondaże, dlatego raz była za imigracją („dopóki pracują i płacą podatki…”), a innym razem przeciwko, aby wrócić do punktu wyjścia. Zresztą sam Wipler pod koniec kampanii przyznał, że należy schować poglądów niektórych liderów ugrupowania, bo według badań opinii publicznej większość jego elektoratu popiera aborcję do 12. tygodnia życia i eutanazję.

Dlaczego właściwie zajmować się Konfederacją, skoro zorientowani socjalnie nacjonaliści są jednym z głównych wrogów sojuszu libertarian i narodowców? Otóż czy tego chcemy, czy nie, szeroko pojęty nacjonalizm jest niestety kojarzony z tą formacją. Wszystko za sprawą obecności Ruchu Narodowego, któremu jak widać infantylizacja i „centryzacja” przekazu w żaden sposób nie przeszkadzała.

Oczywiście, że Korwin-Mikke szkodził kampanii, co jak wspomniałem nie powinno być żadnym zaskoczeniem. Gdy prześledzi się sondażowe spadki widać jednak wyraźnie ich korelację z kiepskimi występami Mentzena i wzięciem na listy ludzi pokroju Wiplera, syna Mariana Banasia i spadochroniarzy z Prawa i Sprawiedliwości.

Przypadek Konfederacji pokazuje po raz kolejny, że osoby zorientowane narodowo, nie chcące kupczyć swoimi poglądami, powinny trzymać się z dala od libertariańskiego i konserwatywno-liberalnego środowiska. Zwłaszcza w czasie, gdy trzeba będzie podjąć walkę kulturową z siłami lewicowo-liberalnymi, które jak widać przy wtórze Wiplera będą chciały wprowadzić swój dewiacyjny program światopoglądowy.

M.

Zobacz również: