Południowokoreański prezydent Moon Jae-in od wczoraj przebywa z trzydniową wizytą w Korei Północnej, do której przyjechał na zaproszenie północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una. Obie głowy państw podpisały dzisiaj wspólną umowę, która przewiduje dalsze zbliżenie pomiędzy oboma krajami, w tym przede wszystkim zakończenie „ery wojny” i podjęcie szeregu wspólnych działań mających na celu przełamanie dotychczasowych uprzedzeń.
Głównym tematem szczytu w Pjongjangu była denuklearyzacja Półwyspu Koreańskiego, ponieważ to właśnie broń jądrowa posiadana przez Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną wzbudza największe kontrowersje wokół tego kraju. Prezydent Republiki Korei Moon Jae-in poinformował więc, że Kim Dzong Un gotów jest na daleko idące kompromisy, obejmujące przede wszystkim stałe zamknięcie poligonu testowania silników rakietowych w Tongch’ang w obecności zagranicznych ekspertów.
Media zauważają, że dostępne zdjęcia satelitarne świadczą o tym, iż proces niszczenia tych obiektów został już rozpoczęty, lecz udział niezależnych badaczy w tym procesie z pewnością byłby jeszcze dalszym krokiem naprzód. Ponadto Kim Dzong Un miał zgodzić się na zamknięcie Ośrodka Badań Jądrowych w Jongbjon – w tym przypadku wszystko zależy jednak od zachowania Stanów Zjednoczonych, które zdaniem Korei Północnej również powinny dokonać odpowiedniej redukcji zbrojeń na Półwyspie Koreańskim.
Obaj politycy podpisali przy tym liczącą siedemnaście stron deklarację, która przewiduje zaprzestanie wszelkich wrogich działań pomiędzy oboma państwami, co zdaniem Moon Jae-ina kończy erę wojny na Półwyspie Koreańskim. Porozumienie zawiera m.in. usunięcie do końca bieżącego roku jedenastu posterunków ochronnych w strefie zdemilitaryzowanej, wstrzymanie wojskowych ćwiczeń wzdłuż linii demarkacyjnej, utworzenie połączenia kolejowego i drogowego pomiędzy oboma państwami w ciągu następnych dwunastu miesięcy czy też złożenie wspólnego wniosku o organizację Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2032 roku.
Kim Dzong Un komentując podpisaną umowę stwierdził, że świat będzie pod wrażeniem tego „jak podzielony naród sam doprowadził do powstania nowej przyszłości”. Samo porozumienie przewiduje przy tym, iż przywódca Korei Północnej „tak szybko, jak to będzie możliwe” pojedzie do Seulu. Byłaby to pierwsza historyczna wizyta lidera tego państwa w Korei Południowej, ponieważ ojciec Kima, Kim Dzong Il, zapowiadał podobną podróż, lecz nigdy się na nią nie zdecydował.
Moon Jae-in nie ukrywa z kolei, że obecnie piłeczka leży po stronie Stanów Zjednoczonych. To od ich postępowania zależy bowiem, czy KRLD zdecyduje się na dalsze kroki w kierunku redukcji swojego potencjału nuklearnego, a temat ten był przedmiotem historycznych rozmów między Kim Dzong Unem a Donaldem Trumpem w Singapurze. Południowokoreańska głowa państwa będzie zresztą rozmawiać ze swoim amerykańskim odpowiednikiem już 24 września.
Na podstawie: bbc.com, cnn.com.