Dzień po przejęciu skłotu „Syrena” przez aktywistów z „Przychodni”, na ulicy Wilczej w Warszawie miała miejsce demonstracja solidarnościowa. Byli mieszkańcy „Syreny” twierdzą wciąż, że „Przychodnia” toleruje „mizoginistyczną przemoc”. Przy tej okazji na jaw wychodzą coraz ciekawsze informacje na temat funkcjonowania anarchistycznych skłotersów w innych miastach.
Przypomnijmy, że w niedzielę wieczorem w centrum stolicy doszło do starcia między mieszkańcami obu wspomnianych skłotów. Aktywiści z „Przychodni” mieli więc zaatakować „Syrenę”, bo postanowiła ona pozbyć się jednego ze swoich mieszkańców. Czyli Białorusina przebywającego w nim wraz ze swoją rodaczką. Zdaniem anarchistów z „Przychodni”, Białorusin jest ofiarą niechęci na tle etnicznym.
Zupełnie inaczej sprawę przedstawia „Syrena”, która dodatkowo była oskarżana o nietolerowanie osób spoza środowiska towarzyskiego niejakiego „Margota” i jego ruchu „Stop Bzdurom”. Działacze „Syreny” podtrzymują, że stali się ofiarami „mizoginistycznej przemocy”, a wspomniany białoruski anarchista używał przemocy werbalnej i fizycznej, zwłaszcza wobec kobiet oraz „queerowych członków kolektywu”.
Podobne sformułowania padały wobec zorganizowanej w poniedziałek wieczorem demonstracji solidarnościowej. Aktywiści i sympatycy „Syreny” zarzucili nawet „Przychodni”, że są oni „je….mi Polakami, myślącymi jak ludzie 40 lat temu i nie chcącymi nic zmienić”.
„Przychodnia” w kolejnym oświadczeniu zdecydowała się odeprzeć zarzuty „Syreny”. Głównie te dotyczące przedstawiania konfliktu między skłotersami jako walki „pomiędzy grupą aktywistów reprezentujących osoby queerowe i kobiety, a Skłotem Przychodnia i częścią kolektywu Syrena, które rzekomo opowiadaja się za tolerancją wobec szownizmu i zachowań przemocowych”.
Dodatkowo „Przychodnia” twierdzi, że działacze „Syreny” postrzelili z wiatrówki w brzuch starszą kobietę z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Miała ona pojawić się na miejscu w charakterze mediatorki, jednak „Stop Bzdurom” miało oskarżać ją o rzucanie butelkami.
Przy okazji konfliktu na jaw wychodzą ciekawe informacje dotyczące funkcjonowania ruchu anarchistycznego i skłoterskiego w Polsce. Jedna z internautek zarzuciła poznańskiemu skłotowi „Rozbrat”, że tolerował u siebie mężczyznę, który miał ją zgwałcić. W odpowiedzi anarchiści z Poznania mieli wysłać go na terapię, lecz ostatecznie postanowił on wyprowadzić się z miasta.
Na podstawie: facebook.com/syrenawilcza, facebook.com/rozbrat, facebook.com/przychodniasquat, radiopoznan.fm.
Zobacz również: