Po wczorajszej masakrze w Strefie Gazy, w której z rąk izraelskiego wojska zginęło 58 Palestyńczyków, izraelscy politycy wciąż pozostają w dobrych nastrojach. Nie obawiają się oni bowiem oskarżeń o dokonywanie zbrodni wojennych, ponieważ Stany Zjednoczone zablokowały przyjęcie oświadczenia przez Radę Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, które wzywałoby do przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa w sprawie poniedziałkowych wydarzeń.
Przez cały poniedziałek światowe agencje prasowe informowały o kolejnych ofiarach działań Sił Obronnych Izraela (IDF), które otworzyły ogień do Palestyńczyków protestujących przeciwko przeniesieniu amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Jak na razie bilans wczorajszego dnia to 58 palestyńskich ofiar i blisko dwa tysiące rannych, przy czym liczba tych pierwszych może się zwiększyć, ponieważ wiele osób postrzelonych przez izraelskich snajperów znajduje się w stanie krytycznym.
Tymczasem izraelscy politycy starają się więc demonstrować swój spokój, w czym wydatnie pomogły im Stany Zjednoczone. Waszyngton zablokował bowiem możliwość ogłoszenia przez Radę Bezpieczeństwa ONZ dokumentu, który wzywałby do przeprowadzenia niezależnego śledztwa na temat wczorajszej masakry. Dziesięć państw członkowskich Rady wystosowało ostatecznie list wyrażający zaniepokojenie, iż Rada nie jest w stanie podejmować tego typu uchwał, co obniża jej wiarygodność wśród społeczności międzynarodowej.
Izraela minister sprawiedliwości Ajelet Szaked powiedziała z kolei, że jej kraj nie obawia się ewentualnymi sprawami sądowymi przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze, ponieważ żołnierze IDF nie zrobiły niczego nielegalnego w kontekście eskalacji przemocy ze strony demonstrantów. Minister obrony narodowej Awigdor Lieberman przeciwstawiał z kolei palestyńskim demonstracjom świętowanie przez Żydów sukcesu ich piosenkarki na konkursie Eurowizji, co ma odróżniać „kulturę życia Izraela od kultury śmierci Hamasu”.
Na podstawie: timesofisrael.com, reuters.com.
Zobacz również: