Władze Izraela nie zgodził się na inspekcję delegacji ze Stanów Zjednoczonych. Pod koniec ubiegłego roku zabiegał o nią amerykański prezydent Donald Trump, który chciał dowiedzieć się więcej na temat chińskiej inwestycji w porcie w Hajfie. Od dłuższego czasu Amerykanie sekują Izrael właśnie za współpracę z Chińską Republiką Ludową.
W 2015 roku izraelskie Ministerstwo Transportu podpisało umowę, na mocy której Shanghai International Port Group Co. (SIPG) miało rozpocząć zarządzanie portem w Hajfie. Chiński koncern zobowiązał się do zainwestowania dwóch miliardów dolarów w rozbudowę i modernizację obiektu. Ponadto porozumienie przewiduje obsługiwanie portu przez najbliższe 25 lat.
Od początku inwestycja nie podobała się jednak Stanom Zjednoczonym. W 2018 roku Waszyngton złożył zresztą oficjalny protest na ręce Tel Awiwu. Amerykanie twierdzili, że z powodu wspomnianej umowy statki z 6. Floty Marynarki Wojennej USA nie będą mogły korzystać ze znajdującej się w sąsiedztwie bazy marynarki wojennej.
Izraelski dziennik „Haarec” ujawnił właśnie, że w ubiegłym roku port w Hajfie chcieli odwiedzić amerykańscy inspektorzy ze Straży Przybrzeżnej, którzy zamierzali sprawdzić chińskie instalacje. Władze w Tel Awiwie odrzuciły jednak wniosek Waszyngtonu. Po marcowych wyborach parlamentarnych w Izraelu do sprawy najprawdopodobniej wróci nowy prezydent Joe Biden.
USA od dawna naciskają na Izrael w sprawie ograniczenia chińskich inwestycji. Syjoniści pod wpływem Amerykanów zrezygnowali chociażby z udziału Chińczyków przy budowie stacji odsalania wody. Tymczasem Pekin nie ukrywa, iż Tel Awiw jest ważnym elementem chińskiego projektu „Nowego Jedwabnego Szlaku”.
Na podstawie: breakingdefense.com, al-monitor.com.