Irlandczycy zagłosowali w referendum przeciwko zmianom w konstytucji, uderzającym w tradycyjnie pojmowaną rodzinę. Grupy konserwatywne uważają wynik za historyczny, bo oznaczający „koniec ery zdominowanej przez liberalny konformizm”. Zwolennicy progresywnych zmian starają się z kolei przekonywać, że ich przegrana była następstwem słabej kampanii rządowej i złożonością poruszanych kwestii.

Proponowane w referendum poprawki do konstytucji dotyczyły zmiany dotychczasowej definicji rodziny i rozszerzenia jej na związki homoseksualne, a także wykreślenia zapisów odnoszących się do „obowiązków matki w domu”. Przeciwko pierwszemu pomysłowi opowiedziało się 67,7 proc. głosujących, a drugi odrzuciło prawie 74 proc.

Organizacja „Solidarności Rodziny” uznała wyniki referendum za historyczną zmianę, symbolizującą wspomniany „koniec ery zdominowanej przez liberalny konformizm”. Jej przedstawiciele uważają, że kampania okazała się zwycięstwem zwykłych obywateli, na których wywierali nacisk dominujący na scenie politycznej liberałowie.

Homoseksualny premier Leo Varadkar przyznał się do porażki kampanii prowadzonej przez rząd i uznał ją za wyraźny sygnał od elektoratu w kierunku klasy politycznej. Jednocześnie zdaniem środowisk progresywnych kampania była za mało przekonująca, a według Partii Zielonych dotyczyła spraw skomplikowanych z punktu widzenia zwykłych ludzi.

Na podstawie: independent.ie, irishmirror.ie, europeanconservative.com.