Czy polegli w drugiej wojnie światowej niemieccy żołnierze powinni być upamiętniani w obchodach dotyczących tragedii największej wojny, jaka kiedykolwiek dotknęła świat? To pytanie przewijało się w mediach setki razy. W ostatnich miesiącach w niemieckich mediach toczyła się debata na temat ustanowienia Dnia Weterana. Kontrowersje budziło to, czy w ramach tego dnia upamiętniani powinni być również walczący w armii hitlerowskiej.
Podczas gdy „równanie sprawców z ofiarami”, jak przedstawiane jest czczenie pamięci wszystkich walczących stron, nie dotyczy upamiętniania żołnierzy Armii Czerwonej w krajach, które z jej ręki doświadczyły wielu cierpień i koszmaru okupacji, to w kwestii upamiętniania nazistów te same argumenty znajdują obrońców w najróżniejszych środowiskach.
Holenderskie organizacje żydowskie, muzułmańskie oraz chrześcijańskie wzywają władze, aby ta określiła jasno kryteria tego, kogo z poległych w wojnie można upamiętniać. Organizacja Społeczności Żydowskich w Holandii napisała w tej sprawie list do zajmującego się oficjalnymi obchodami związanymi z wojną Komitetu 4/5 Maja. W liście tym zwraca uwagę na „zacieranie różnic między ofiarami i sprawcami” w świetle ostatnich wydarzeń w dwóch holenderskich miastach.
W mieście Geffen władze planowały odsłonić pomnik zawierający nazwiska walczących po obu przeciwnych stronach. Po protestach zrezygnowano z tego pomysłu, ale oburzenie środowisk żydowskich wywołało odczytanie listy zabitych w miejscowym kościele. Podobna uroczystość odbyła się w mieście Vorden. Wkrótce potem, pod naciskiem różnych grup, Komitet 4/5 Maja zmienił plan oficjalnych obchodów w Amsterdamie usuwając z ich programu recytację wiersza portretującego holenderskiego żołnierza Waffen SS jako ofiarę drugiej wojny światowej.
List, który oprócz Żydów podpisali także muzułmanie oraz Holenderska Rada Kościołów, proponuje pięć kryteriów upamiętniania ofiar wojny: obywateli Holandii, ofiary ludobójstwa, zmarłych w niemieckich i japońskich obozach koncentracyjnych, żołnierzy poległych w walce z nazistami oraz cywilów zabitych w akcie agresji wojskowej.
Nie dziwi brak chęci upamiętniania najeźdźców i oprawców przez ofiary, czy próby wypisywania ich nazwisk na tych samych tablicach, co jednak w przypadku okupantów komunistycznych jest traktowane całkiem inaczej (w Polsce akcja palenia zniczy na grobach i pomnikach żołnierzy Armii Czerwonej promowana była przez środowisko Gazety Wyborczej). Nie można zmusić kogoś by oddawał cześć swoim wrogom, lecz czy można tym wrogom odmówić upamiętnienia swoich zabitych poprzez prawne regulacje tego o kim pamiętać wolno, a o kim nie?
W przypadku Polski sytuacja jest prostsza, polscy żołnierze walczyli z dwoma okupantami i ich pomniki nie są miłym wspomnieniem, lecz czy komuś przyszłoby do głowy nastawać na pomniki radzieckich żołnierzy w Rosji?
W przypadku Holandii, gdzie część żołnierzy walczyła po stronie niemieckiej sprawa wygląda nieco inaczej. Rodzinom tych żołnierzy chce się bowiem zabronić pamięci o nich. Holenderscy ochotnicy Waffen SS, podobnie jak żołnierze innych zagranicznych dywizji, walczyli na froncie wschodnim przeciwko Związkowi Radzieckiemu.