Dania od dłuższego czasu stara się zintegrować muzułmanów z resztą społeczeństwa, co jak na razie udaje się z niewielkim skutkiem, ale ma to zmienić proponowany właśnie zakaz noszenia burki w miejscach publicznych. Wsparcie dla rządzących liberałów wyrazili w tej sprawie socjaldemokraci, którzy domagają się jednocześnie możliwości większej kontroli społecznej islamskich kobiet, żyjących w ucisku między innymi z powodu obowiązku zasłaniania twarzy.
Centroprawicowy gabinet Larsa Løkke Rasmussena od dłuższego czasu zapowiadał walkę ze „społeczeństwem równoległym”, powstającym w Danii w dzielnicach zamieszkiwanych przez osoby obcego pochodzenia, zaś jednym z elementów nowej polityki ma być zakaz noszenia burek w przestrzeni publicznej. Projekt popierany jest więc przez liberalną partię Venstre, Sojusz Liberalny, Konserwatywną Partię Ludową i narodowo-konserwatywną Duńską Partię Ludową, ale potrzebował także poparcia największego ugrupowania opozycyjnego.
Kilku parlamentarzystów Venstre zapowiedziało bowiem, że w tej sprawie zagłosuje w zgodzie z własnym sumieniem, czyli przeciwko nowemu prawu, dlatego kluczowe okazało się pozyskanie głosów Socjaldemokracji Danii. Tamtejsza centrolewica ostatecznie zapowiedziała poparcie dla projektu, lecz chce, aby zwiększył on możliwość społecznej kontroli nad kwestią praw islamskich kobiet, które zdaniem socjaldemokratów są łamane i powinny być przedmiotem zainteresowania ze strony duńskiej policji.
Zakaz noszenia burek w miejscach publicznych zostanie przy tym rozciągnięty nie tylko na hidżaby, ale także na szaliki, hełmy, czapki i sztuczne brody o ile duńskie służby uznają, iż ostatnie ze wspomnianych elementów zakrywają zbyt dużo. Naruszenie prawa będzie z kolei skutkowało karą grzywny w wysokości tysiąca duńskich koron, czyli równowartości około pół tysiąca złotych.
Na podstawie: altinget.dk, friatider.se.
Zobacz również: