Były szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry ujawnił, iż przed zawarciem porozumienia nuklearnego pomiędzy Iranem i największymi światowymi mocarstwami, istniały naciski na Stany Zjednoczone, aby te dokonały bombardowań na irańskim terytorium. Państwami, które optowały za takim rozwiązaniem miały być Izrael oraz Arabia Saudyjska i Egipt, co wiele mówi na temat rzeczywistego układu sił na Bliskim Wschodzie.

Kerry podczas odbywającego się w Waszyngtonie forum powiedział, iż izraelski premier Benjamin Netanjahu, jeszcze przed zawarciem porozumienia nuklearnego z Iranem, najbardziej naciskał na prowadzenie aktywnej polityki wymierzonej właśnie w Islamską Republikę Iranu. Ogółem Kerry jeszcze jako szef komisji spraw zagranicznych amerykańskiego senatu miał rozmawiać właśnie z Netanjahu, królem Arabii Saudyjskiej Abudllahem oraz ówczesnym prezydentem Egiptu Hosnim Mubarakiem, a trójka polityków miała go przekonywać, aby Stany Zjednoczone zaatakowały Iran.

Były sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych dodał, iż przywódcy wszystkich trzech wyżej wspomnianych państw byli zgodni, że atak na Iran jest jedynym rozwiązaniem napięć na Bliskim Wschodzie, ponieważ Irańczycy mają rzekomo nie rozumieć innego języka dyplomacji. Kerry uważał jednak, że jest to pułapka zastawiona na Amerykę, ponieważ każdy zdawał sobie sprawę z ewentualnej reakcji sporej części państw arabskich, które skrytykowałyby wówczas amerykańską interwencję w Iranie.

Jednocześnie były szef amerykańskiej dyplomacji stwierdził, że nie wie za ile lat Iran zacznie produkować broń nuklearną, lecz zawarte z nim porozumienie było jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji, ponieważ w innym przypadku mielibyśmy już do czynienia z wojną na Bliskim Wschodzie. Jednocześnie Kerry skrytykował obecną postawę amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, który próbuje naciskać na parlament, aby ten wypowiedział umowę nuklearną zawartą ze stroną irańską i innymi mocarstwami.

Kilka dni wcześniej jedna z izraelskich telewizji opublikowała nagranie z ubiegłorocznej konferencji w Dubaju, podczas której Kerry miał twierdzić, iż Izraelowi tak naprawdę nie zależy na pokoju na Bliskim Wschodzie, a jedyny krok w kierunku pokoju zrobili Palestyńczycy. Tymczasem izraelscy politycy mają dalej nie rezygnować ze swojej agresywnej retoryki, sprzeciwiając się powstaniu niepodległego państwa palestyńskiego.

Na podstawie: timesofisrael.com, washingtonpost.com.