Koncern Jeronimo Martins próbuje storpedować referendum strajkowe, odbywające się obecnie w sklepach sieci „Biedronka”. Firma zakazuje więc swoim pracownikom między innymi przeprowadzania go na terenie placówek, zakazując także kierownikom swoich sklepów udzielania przerw w pracy w celu wzięcia udziału w głosowaniu. Z tego powodu zawiadomienie do prokuratury mają złożyć przedstawiciele „Solidarności”.
Sieć „Biedronka” uzasadnia swoje działania względami bezpieczeństwa, stąd rozesłała instrukcje do kierowników poszczególnych sklepów w całej Polsce, a do treści jej listów dotarł portal „Wiadomości Handlowe”. Z dokumentu wynika, iż w sklepach nie może zostać przeprowadzone referendum, dlatego Jeronimo Martins zabroniło umieszczania ogłoszeń o głosowaniu i dystrybucji materiałów związanych z jego organizacją. Ponadto zabroniono udzielać pracownikom przerw w pracy, aby mogli oddać swój głos, a nawet zachęcać ich do tego po godzinach pracy.
Całą akcję referendalną organizuje NSZZ „Solidarność”, zaś potrwa ona do końca kwietnia. W wypadku poparcia strajku przez pracowników „Biedronki”, zostanie on przeprowadzony już w maju tego roku. W swoich postulatach związkowcy domagają się głównie poprawy warunków pracy, nowych zasad magazynowania towarów, otoczenia placówek większym dozorem ze strony ochrony, wdrożenia jasnych zasad wynagradzania oraz podpisania porozumienia w kwestii działania związków zawodowych. Wśród żądań pracowników nie znajdują się z kolei kwestie podwyżek wynagrodzeń, które w ostatnich latach powoli, ale stale rosną.
Jednocześnie „Solidarność” zapowiedziała zawiadomienie prokuratury w związku z utrudnianiem przeprowadzenia akcji referendalnej. Zgodnie z prawem głosowanie nad strajkiem powinno poprzedzić jego organizację, natomiast nieprzekazanie związkowcom przez „Biedronkę” listy pracowników łamie zapisy ustawy o rozwiązywaniu sporów zawodowych. Ogółem w marketach tych zatrudnionych jest 65 tysięcy pracowników.
Na podstawie: wiadomoscihandlowe.pl, money.pl.