Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg, a wcześniej litewski prezydent Gitanas Nauseda, poinformowali o zaakceptowaniu przez Turcję planów obronnych dla Polski i państw bałtyckich. Przed zakończonym właśnie szczytem NATO pojawiały się bowiem głosy, że tureckie władze nie poprą „Deklaracji londyńskiej” dopóki nie dostaną zielonego światła do zwalczania Kurdów w północnej Syrii.
Nauseda jako pierwszy poinformował o spotkaniu szefów delegacji państw Europy Środkowo-Wschodniej z tureckim prezydentem Recepem Tayyipem Erdoğanem, w którym brał udział także Andrzej Duda. Informację podaną przez kancelarię litewskiego przywódcy potwierdził następnie na specjalnej konferencji prasowej Stoltenberg, także mający za sobą rozmowy z Erdoğanem.
Ostatecznie uczestnicy szczytu NATO w Londynie podpisali „Deklarację londyńską”, mającą być odpowiedzią na ostatnie krytyczne słowa wobec Sojuszu, które były wypowiadane przez jego największych członków. Z tego powodu dokument zawiera odwołania do traktatów ustanawiających NATO, potwierdzając między innymi ich zobowiązanie do przyjścia z pomocą sojusznikom zaatakowanym przez kraje trzecie.
Jako swoje największe zagrożenie organizacja uznaje Rosję, co nie powinno szczególnie dziwić jeśli brać pod uwagę przygotowywanie specjalnych planów obronnych dla naszego kraju i regionu bałtyckiego. We wspomnianym dokumencie czytamy więc, że „agresywne zachowania Rosji stanowią zagrożenie dla euroatlantyckiego bezpieczeństwa; terroryzm we wszystkich formach i przejawach pozostaje trwałym zagrożeniem dla nas wszystkich”.
Swoje pięć minut w trakcie dwudniowego szczytu miał wspomniany już Duda. Polski prezydent krytykował bowiem swojego francuskiego odpowiednika, Emmanuela Macrona, przestrzegając go przed stawianiem tez o coraz gorszej kondycji NATO. Zamiast tego Duda oczekiwał przedstawienia realnych rozwiązań, których celem byłoby poprawienie modelu współpracy państw należących do tej organizacji.
Na podstawie; dziennik.pl, reuters.com, pap.pl.