Państwo Islamskie faktycznie przegrało już wojnę w Syrii, dlatego powoli kończy się możliwość usprawiedliwienia obecności wojska Stanów Zjednoczonych w tym kraju. Z tego powodu Amerykanie chcą wykorzystać kurdyjskich bojowników z Syryjskich Sił Demokratycznych do wymuszenia ustępstw na prezydencie Baszarze al-Assadzie, aby nie mógł on w pełni kontrolować terytorium swojego własnego państwa.
Dziennik „The Washington Post” zauważa, iż Syryjska Armia Arabska wraz ze swoimi irańskimi i rosyjskimi sojusznikami zbliża się do ostatnich miejscowości kontrolowanych jeszcze przez Państwo Islamskie i jego bojowników, dlatego też zwycięstwo sił rządowych jest właściwie nieuniknione. Tym samym powoli kończy się też powód, dla którego na terytorium Syrii pozostawali przedstawiciele wojska Stanów Zjednoczonych, wspierający przede wszystkim Kurdów używających szyldu Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF).
Amerykanie chcą więc wykorzystać być może nawet ostatnie tygodnie swojego stacjonowania w Syrii do zabezpieczenia swoich wpływów w tym kraju. Właśnie dlatego USA pomagają SDF w uzyskaniu kontroli nad większą liczbą terytoriów, aby tym samym Kurdowie kontrolowali większy obszar i mieli wystarczająco silną kartę przetargową w czasie rozmów pokojowych i mogli wymusić jak najwięcej ustępstw na al-Assadzie i jego administracji. Celem Amerykanów jest więc niedopuszczenie do przejęcia pełnej kontroli nad swoim terytorium przez władze w Damaszku.
Kurdowie mają więc zostać wzmocnieni przed planowanym wznowieniem rozmów pokojowych w Genewie, chociaż nie wiadomo, czy będą miały one jeszcze jakikolwiek sens. W ciągu trzech lat negocjacji prowadzonych pod egidą ONZ, żadna ze stron nie doszła do porozumienia, a obecnie mówi się o kongresie syryjskiego dialogu narodowego w rosyjskim Soczi, o czym rozmawiali w środę przywódcy Iranu, Rosji i Turcji, a na co wcześniej zgodził się właśnie prezydent Baszar al-Assad.
Sekretarz obrony USA Jim Mattis powiedział w zeszłym tygodniu, że Amerykanie nie zamierzają wycofywać się jeszcze z Syrii i nie zrobią tego, dopóki nie zostanie zawarte porozumienie polityczne pomiędzy al-Assadem i syryjską opozycją, a jego kraj nie będzie mieć pewności, iż problem zostanie rozwiązany na niwie dyplomatycznej. Warto przy tym wspomnieć, iż dokładna liczba amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Syrii nie jest znana – oficjalnie mówi się o ponad pół tysiącu żołnierzy, lecz ich liczba ma być zdecydowanie większa.
Eksperci wypowiadający się dla „Washington Post” zauważają, iż następuje zmiana politycznej taktyki amerykańskiego rządu, który wpierw obrał sobie za cel pokonanie Państwa Islamskiego, natomiast obecnie chce zmienić charakter misji swoich żołnierzy, aby przy pomocy SDF osłabiali oni irańskie wpływy na terytorium Syrii. Cytowany przez gazetę Nicholas Heras z waszyngtońskiego Center for New American Security twierdzi wręcz, że władze USA nie mają pomysłu na swoją dalsza obecność na Bliskim Wschodzie, stąd chcą ją przedłużać w miarę możliwości.
Na podstawie: washingtonpost.com.