Przedstawiciele narodowo-konserwatywnej Alternatywy dla Niemiec nie będą dopuszczeni do debat przed wyborami w trzech krajach związkowych, które odbędą się na antenie publicznych nadawców. Działacze partii są również atakowani fizycznie przez skrajną lewicę.
Politycy Alternatywy dla Niemiec (AfD) zostali wykluczeni z dyskusji kandydatów w wyborach do landtagów Badenii-Wirtembergii, Nadrenii Północnej-Westfalii i Saksonii-Anhalcie, które zostaną przeprowadzone na antenach publicznych nadawców SWR i MDR. Szefowie tych stacji argumentują to sprzeciwem ze strony Zielonych i partii Lewica, choć nazywają taką decyzję obu ugrupowań za błąd. Partia odbijają piłeczkę i twierdzą jednak, że taką decyzję podjął państwowy nadawca.
Informacja nie spodobała się oczywiście politykom AfD, którzy nazywają skandalem bojkot trzeciego najpopularniejszego ugrupowania w Niemczech, ale publiczne media zostały skrytykowane również przez politycznych przeciwników narodowych konserwatystów. Chadecki premier Saksonii-Anhaltu Reiner Haseloff stwierdził, że nie widzi problemu w dyskusji z przedstawicielem AfD, a publicyści dziennika „Die Welt” nazwali działania SWR i MDR doskonałym prezentem dla eurosceptyków.
Tymczasem działacze AfD stają się obiektem ataków ze strony skrajnej lewicy. Biura partii w Turyngii i Saksonii zostały obrzucone pojemnikami z farbą, a pod adresem partii i lokalnych władz wystosowano groźby.
Na podstawie: welt.de, jungefreiheit.de